Czytam artykuł w necie. Bardzo ciekawy, bo wiecie, dowiedziałam się z niego, że Doda nie chce mieć dzieci. Podobno nie ma instynktu macierzyńskiego i nie widzi się w roli mamy. Myślę sobie: “spoko, nie każdy musi tego chcieć. Fajnie, że ma odwagę o tym mówić”. Pomijam fakt, że też nie do końca wierzę artykułowi, bo to portal plotkarski, ale zawsze w takich sytuacjach interesują mnie komentarze. Oczywiście internautki nie zawiodły. Najbardziej popularny komentarz brzmi: “Nikt jej szklanki wody na starość nie poda, to wtedy będzie żałować swojej decyzji.”
Naprawdę kobiety decydują się na macierzyństwo z powodu własnego egoizmu? Po to, żeby mieć pomoc na starość? Oczekują od dziecka, ze będzie się nimi zajmować? Nie przechodzi mi to przez głowę, serio.
Mam troje dzieci. Od żadnego nie wymagam szklanki wody na starość. Absolutnie.
Wyobraźmy sobie, że jedna z moich córek wyjeżdża za granicę na studia. Postanawia tam zostać, pracować i żyć. Druga zakochuje się w facecie, który mieszka na drugim końcu Polski i przeprowadza się do niego. Trzecia ma swoje życie, swoją rodzinę, własne problemy i troski. Czy mam prawo od którejkolwiek wymagać, żeby została przy mnie i zajmowała się mną? Jeśli tak to od której? Miałabym oczekiwać, że któraś z dwóch zrezygnuje z własnego życia i wróci do domu, po to by tę przysłowiową szklankę mi podać? Czy może obowiązek ten należy do tej mieszkającej najbliżej, choć sama ma rodzinę na utrzymaniu i sporo pracy?
Nie mam prawa oczekiwać, że którakolwiek podporządkuje swoje życie starym rodzicom. Mogę tego chcieć, mogę o tym myśleć, a nawet po cichu marzyć (oczywiście, że wolałabym je mieć wszystkie zawsze gdzieś blisko), ale nie mogę im tego nakazać.
Sumienie by mnie zjadło. To ja mówię im, że mogą w życiu być kim chcą, że mają kierować się sercem, żyć jak tylko sobie wymarzą, a potem powiem: “hola, hola, najpierw matka, potem ty”?
Sama nie zostawiłabym swoich rodziców w potrzebie, ale może właśnie dlatego, że oni ode mnie tego nie oczekują? Nigdy nie usłyszałam: “podcierałam ci tyłek, wykształciłam, pomagałam w życiu, to teraz twoja kolej”. Nigdy. Zawsze czułam wsparcie i miłość, nigdy oczekiwania i to samo przekażę swoim córkom.
Boję się chorób i zależności od kogoś. Wiem też, że nie mam wpływu na to jak będzie ta starość wyglądała. Ale nigdy nie powiem, że coś mi się od dzieci należy. Nic mi się nie należy, tak na dobrą sprawę. Chcę czuć się kochana i szanowana i żyć w poczuciu, że wychowałam dobrych, szczęśliwych ludzi, którzy żyją tak jak ich nauczyłam. W zgodzie ze sobą.