Witaj! Nie znamy się osobiście i raczej nie będziemy miały do tego okazji. Mam prośbę dotyczącą poruszenia pewnego dość delikatnego tematu na Twoim blogu. Być może sama źle w tej sytuacji zareagowałam i bardzo chciałabym poznać opinię innych matek, w tym Twojej.
Mieszkam na osiedlu, mam dwoje małych dzieci. Dbam o nie jak mogę, spędzam z nimi tyle czasu, na ile jestem w stanie. Uczę ich umiejętności rozmawiania i rozwiązywania problemów przez dyskusje.
Na osiedlu jak to na osiedlu, sąsiedzi są różni. Mój syn ma w tym samym bloku kolegę z przedszkola, z którym czasami się bawi. Po ostatniej zabawie syn przyznał mi się, że kolega namawiał go do tego, żeby skoczył z balkonu na drugim piętrze i sprawdził, czy potrafi latać. Stanęłam jak wryta, podziękowałam mu za to, że się tym ze mną podzielił i poszłam porozmawiać z mamą tego chłopca.
Sąsiadka mnie wyśmiała, twierdząc że robię z igły widły. Poza tym dzieciom w tym wieku (5 lat) nie powinno się wierzyć w takie bzdury…albo ja jestem jakaś dziwna, albo tylko mi przed oczami stają historie z telewizji, w których dzieci wypadają z okien, strzelają sobie jak w grze w głowę albo spadają z balkonu, żeby polatać.
Co o tym sądzisz? Czy jestem przewrażliwiona? Będę wdzięczna, jeżeli rozpoczniesz na ten temat, dyskusję na swoim blogu.
Żeby historia była kompletna dodam, że zakazałam mojemu synowi zabawy z tym chłopcem z dwóch powodów.
Po pierwsze- jego mamę, chociaż bardzo szanuję, uważam za skrajnie nieodpowiedzialną i nie powierzę mojego dziecka pod jej opiekę.
Po drugie, aż mam ciarki na myśl o tym, co jeszcze temu chłopcu może przyjść do głowy.
Może to działanie na wyrost, ale uważam, że robię dobrze. Reaguje zanim wydarzy się jakaś tragedia.
A Wy jak sądzicie?