Świat pędzi do przodu, coraz szybciej. Praca, dom, obowiązki, kasa. Dzień mija za dniem.
Czasem śniadanie je się na szybko, w biegu. Dzieci dogryzają kanapki w samochodzie, bo budzik za późno obudził. Szybki buziak pod szkołą, do zobaczenia wieczorem.
Wszyscy tak żyjemy, to znak naszych czasów. Hej, głowa do góry! Trzeba mieć pieniądze, by wrzucić coś do garnka, kupić nowe kurtki na zimę dzieciom, zapłacić za wycieczkę szkolną, opłacić dodatkowe zajęcia, to normalne. Pamiętajmy jednak, że to rodzina jest najważniejsza. Celebrujmy wspólne chwile, cieszmy się sobą, bądźmy z dziećmi na 100 procent, gdy możemy poświęcić im swoją uwagę. Znajdźmy jeden dzień w tygodniu na absolutny reset. Dla dzieci to dużo znaczy, a my podładujemy baterie na kolejne dni.
Da się! Naprawdę da się. U nas takim dniem jest właśnie sobota. Dzieci wskakują nam do łóżka i długo leżymy tak wszyscy razem. Nie spieszymy się nigdzie. Pranie może poczekać, porządki też nie zając. Potem pozwalamy córkom zdecydować, co będziemy jeść na śniadanie. A że w ciągu tygodnia jedzą zazwyczaj kanapki to nic dziwnego, że często wybierają… racuchy (przepis na końcu tekstu). Z większą chęcią niż zwykle staję przy patelni. Posiłek jemy długo, cały dzień przecież przed nami. Śniadanie? Naturalnie, bez marudzenia 🙂 Kto marudziłby przy takich rarytasach? Nie od dziś wiadomo, że jeśli dobrze zacznie się dzień, tym lepiej minie.
Porządki robimy wspólnie, potem pomagam im ogarnąć ich pokoje. Kiedy wychodzą do ogrodu z psem, ja kończę swoją pracę. Popołudnia to gry w planszówki albo wspólne oglądanie jakiejś pełnometrażowej bajki. Wieczorem zawsze (!) urządzamy sobie “piżamówkę”. O 20:00 wszyscy zasiadamy z popcornem (obowiązkowo w piżamach) i oglądamy “Mam Talent”. To jedyny dzień kiedy nie gonię ich do łóżek. Bywa, że zasypiają na kanapie, a potem z mężem zanosimy je do siebie.
Dlatego tak bardzo lubię soboty. Jestem zmęczona, ale tak jakoś inaczej, pozytywniej. Ten jeden dzień w tygodniu daje mi równowagę między byciem z dziećmi, a bieganiem w ciągu tygodnia. Wiem, że kolejne dni to znów tylko praca i obowiązki, dlatego staram się delektować wspólnymi chwilami. Mam wrażenie, że dzieci rosną zbyt szybko, a ich dzieciństwo nagle mi ucieknie… Nie pozwolę na to.
Racuchy:
Składniki:
2 duże jabłka
250ml mleka
2 jajka
30g świeżych pokruszonych drożdży
300g mąki pszennej
garść płatków Lubella Choco Muszelki
30ml oleju
Ścieramy jabłka na tarce z dużymi oczkami lub kroimy w drobną kostkę. Mieszamy wszystkie składniki ze sobą, olej również, (poza płatkami) i wyrabiamy ciasto. Na samym końcu dodajemy płatki Lubella Choco Muszelki. Wybieramy je bo to chrupiące, kakaowe płatki śniadaniowe z wysokogatunkowej i pełnoziarnistej mąki pszennej oraz prawdziwego kakao. Lubella Choco Muszelki są teraz BEZ syropu glukozowego i BEZ oleju palmowego. Są także bogate w błonnik pokarmowy i zawierają cenne minerały prosto z natury: fosfor, żelazo, mangan i miedź. A poza tym, moje córki je po prostu bardzo lubią. Ciasto zostawiamy do wyrośnięcia na co najmniej 30 minut. Smażymy na złoty kolor z obu stron na niewielkim ogniu (uwaga! lubią się zbyt przypiekać na dużym ogniu!).
Smacznego.
Wpis powstał we współpracy z marką Lubella.