High need baby. Dla większości z nas to po prostu rozkapryszone i rozpieszczone dzieci. Mówi się, że są efektem bezstresowego wychowania, a określenie “hajnid” powstało po to, by usprawiedliwić ułomność rodziców. Szczerze mówiąc, gdy zostałam mamą po raz pierwszy, nie do końca wierzyłam w to, że takie dzieci istnieją. Martyna była spokojnym dzieckiem, choć wiadomo, że nieprzespane w całości noce dawały się w kość. Historie innych mam traktowałam jak wyolbrzymianie macierzyńskiego zmęczenia.
Biję się w pierś.
High need baby istnieje.
Są wśród nas. I nie są to rozpieszczone dzieci. Chyba, że można rozpieścić płód, który znajduje się jeszcze w macicy…
Czym charakteryzują się hajnidy? Kilka zdań wstępu.
Przede wszystkim są bardziej wymagające i bardziej wrażliwe od innych dzieci. Dużo płaczą, często się budzą, nie lubią leżenia w wózku. Bardzo głośno manifestują swoje niezadowolenie. Takie maluszki często można rozpoznać już na oddziale noworodkowym. Kiedy inne dzieci śpią, jak to noworodki, hajnid nie uleży spokojnie. Płacze, wierci się, jest bardzo ruchliwe.
Te dzieci potrafią walczyć o swoje. Jeśli pragną uwagi rodzica to będą tak długo wrzeszczeć, aż ją dostaną. Nie zniechęcą się, nigdy. Będą wrzeszczeć co sił w płucach, a brak reakcji tylko je nakręca.
Jeśli wydaje ci się, że karmienie co trzy godziny jest meczące to wyobraź sobie, że hajnidy jedzą raz dziennie. Czyli cały czas. Kontakt “skóra do skóry”, bo inaczej wrzeszczą. Mogłyby wisieć na piersi non stop. Bywa, że są nieodkładalne. Serio.
To dzieci, które non stop potrzebują kontaktu z inną osobą. Najczęściej mamą. I nikt nie jest w stanie jej zastąpić. Smycz? Tak, mama takiego dziecka jest na prawdziwej smyczy.
Kiedy na messengerze rozmawiałam z moją koleżanką, mamą high need baby, poprosiłam ją, żeby napisała mi jak to wygląda. Przeczytaj:
“Gdyby to było moje pierwsze dziecko, prawdopodobnie rzuciłabym wszystko i uciekła w Bieszczady. Przy okazji dochodząc do wniosku, że jestem najbardziej beznadziejną mamą ever. Nasze dziecko jest nadwrażliwe. Jak się śmieje to od ucha do ucha, jak płacze to tak, że bębenki pękają. Z resztą płaczący hajnid to oksymoron. On nie płacze. Drze się. Wrzeszczy. Krzyczy. To nie jest prośba typu: “jaki ładny miś, chcę go.” To jest rozkaz: “Dawaj tego misia!!! W tej chwili!!!”.
Choć to nasza córka, żal nam już przyszłego zięcia. On nie będzie mógł niczego zrobić “za chwilę”. Nie ma takiej opcji. HNB są ekstrawertyczne. Co w sercu to… wszędzie. Od razu poznasz, że mu coś nie leży. Tego nie da się przegapić. Pod “coś nie leży” wstaw: fazę księżyca, kurs franka, kolor koszulki matki… Czasem naprawdę ciężko stwierdzić, dlaczego wczoraj ulubiony miś, dzisiaj jest totalnie do chrzanu. I że wcale nie jest ulubiony i nigdy nie był!
Pamiętasz koleżanki, co to miały dużo czasu na macierzyńskim? Ich dzieci jadły, spały i robiły kupy. Ty siedziałaś ze swoim na rękach, bo jak je odłożyłaś to się budziło po 15 sekundach. W wózku mogłaś je wozić tak długo, jak długo spało. Jeśli się obudziło, biłaś rekordy w powrocie do domu obawiając się, że zacznie wrzeszczeć. Podobne efekty osiągam wkładając córkę do fotelika samochodowego, krzesełka do karmienia, leżaczka… wszędzie tam, gdzie je coś ogranicza. “Pieprzyć system” – krzyczy hajnid całym sobą.
Bardzo potrzebuje kontaktu z innym człowiekiem. Interakcja to jest to. Żadna zabawka nie zrobi takiej roboty jak drugi człowiek. HND nawet siedząc obok ciebie, siądzie tak, żeby cię dotykać.
Nie wiem co to jest przespana noc. Mam nadzieję, że do jej osiemnastki zdążę poznać ten smak.
Lekarstwem na wszystkie bolączki jest pierś jeśli karmisz, ewentualnie tulenie. Oczywiście do tego dochodzą różnice indywidualne. Ale przy high need baby jest jedna zasada: brak zasad.”
Bardziej wymagające dziecko… Jeśli Twoje jest wymagające… to wyobraź sobie hajnid… Albo matki na forach, które piszą w takiej sytuacji, że to tylko wymysł współczesnych mam, nieudolnych rodziców, efekt bezstresowego wychowania. Szczerze współczuję tym mamom. To dopiero musi być zmęczenie!