W poczekalni przed drzwiami laboratorium siedzi dziesięcioletni Marek. Płacze. Wie, że za chwilę znajdzie się w gabinecie, w którym pobiorą mu krew. Obok na twardym i zimnym krześle siedzi sztywno mama. Jej wyraz twarzy jest tak samo chłodny jak siedzisko. “Przestań się mazać! Taki wielki chłop, a ryczy jak dzieciak! Nie wstyd ci?”.
Mała Kasia jest bardzo przywiązana do swojej lalki. Dostała ją od babci na drugie urodziny. Odtąd nie rozstaje się z nią nawet na moment. Kiedy przyjeżdża do niej kuzynka, zawsze kłócą się o tę szmacianą zabawkę. Kasia musi ją oddawać, bo jest starsza… “No zobacz, jak jest jej przykro. Bądź dobrą kuzynką i ustąp! To nie wypada, żeby gość płakał!“.
“A teraz Basia powie wierszyk. No, Basiu śmiało!“. Basia staje jak wryta. Patrzy na koniuszki swoich kapci, jakby widziała je pierwszy raz w życiu. Stoi na baczność ze spuszczoną głową i nawet nie drgnie. “Baśka! Nie żartuj. Taka duża i się wstydzi? Zobacz, wszyscy czekają“.
Żal mi zarówno Marka, Kasi jak i małej Barbary. Celowo lub nieświadomie… rodzice okazują im brak szacunku. Zero poszanowania uczuć własnych dzieci. Od urodzenia uczone są, że nieważne co czujesz. Ważne co oczekuje od ciebie otoczenie. Masz stanąć na wysokości zadania i zadowolić wszystkich wokół.
Chłopcu nie wypada płakać. Ma siedzieć niczym żołnierz i zdusić w sobie strach. Faceci nie płaczą, nie mażą się, nie wali im szybciej serce ze stresu. Nie-wy-pa-da! Bo mamusia oczekuje, że wychowa sobie bohatera, pewnego siebie mężczyznę, który nie wie co to lęk. “No popatrz, wszyscy na ciebie patrzą!“. Gapią się Marku, więc masz zachowywać się przyzwoicie, a przyzwoicie w tym wypadku to ukrywanie emocji.
Gość w dom, Bóg w dom. Nieważne, że jest ci przykro, że ktoś siłą wydziera ci z rąk twoją własność, masz oddać lalkę kuzynce, bo będzie smutna. Twoje uczucia Kasieńko się nie liczą, masz żyć tak, by nie sprawiać przykrości innym. Jeśli ktoś oczekuje od ciebie, że dasz mu co chce, to właśnie tak masz zrobić. Swoim kosztem. Kosztem własnej radości. To uczucia innych się liczą, nie twoje. Za-pa-mię-taj!
Cała rodzina w milczeniu czeka na występ. Czy Basia ma prawo ich zawieźć? Czy ma prawo zawieźć własną mamę i pozbyć ją możliwości poczucia dumy? Mimo lęku, czy ma przybrać postać tresowanej małpki z cyrku? “Wszyscy czekają, Barbaro!” – niecierpliwy głos matki zdradza, że miarka już się przebrała. Trzeba ją przecież jakoś ośmielić, nie może wyrosnąć na boidupkę, która zapomina języka w buzi tylko dlatego, że na kanapie siedzi kilkoro znajomych. Wstyd? Lęk? A co to ma za znaczenie, gdy tyle już się opowiadało o zdolnej córce?
Tak bardzo chcemy wychować dzieci na pewnych siebie dorosłych, a sami im tę pewność odbieramy. Tak bardzo skupiamy się na tym, co powie otoczenie, że pokazujemy własnym dzieciom, że ich uczucia się nie liczą. Wciąż czegoś nie wypada, wciąż trzeba zadowalać innych…
My, współcześni rodzice, mamy ogromną wiedzę na temat wychowywania dzieci, a wciąż popełniamy podstawowe błędy. Zapominamy uczyć, że zarówno dzieci, jak i dorośli mają prawo do swoich uczuć. Do wyrażania ich i do stanowczego mówienia NIE!