Salon. Pokój dzienny. Duży pokój. Zwał jak zwał.
Kanapa. Na niej dwoje ludzi. Kobieta i mężczyzna. Mama i tata.
“Pieluchy Michalinie się kończą.”
“Dopisz do listy zakupów. Kupię je jutro po pracy.”
“Krzysiowi zaczyna się znów katar. Rano mówił, że boli go gardło.”
“Myślisz, że będzie chory?”
“Nie wiem. Może lepiej, żeby jutro nie szedł na basen?”
“Przywiozę go lepiej po szkole do domu.”
On wyciąga telefon i przewija ekran. Czyta, ogląda, śmieje się pod nosem, to znów poważnieje. Ona bierze do ręki pilot. Skacze po kanałach. Wybiera jakiś film.
Cisza.
Wakacje.
“Gdzie tym razem pojedziemy?”
“Nie wiem. Zdecyduj.”
“To może tym razem góry? Jest taki fajny pensjonat, dzieciom się spodoba.”
“Jakieś atrakcje?”
“Animacje dla dzieci, plac zabaw, wszystko z myślą o dzieciach…”
“Może być.”
On dojada kolację. Ona zmywa naczynia.
Cisza.
Kilka lat później.
“Krzyś bardzo chce pojechać do tej szkoły z internatem.”
“Stać nas?”
“Ja się bardziej martwię tym, czy sobie poradzi. Z dala od domu, sam.”
“Nie jest już dzieckiem. Wychowaliśmy go na rozsądnego człowieka, da sobie radę.”
…
“Nie mówiłeś, że zmienił wam się dyrektor w biurze. Przeczytałam dziś w internecie.”
“A o czym tu mówić?”
Cisza.
Kilkanaście lat później. Dzieci mają swoje rodziny. Swoje sprawy. Swoje mieszkania.
Cisza…
Samotność w związku. Zabrakło dzieci, zabrakło tematów do rozmów.
Zabrakło przyjaźni…
Nasze dzieci kiedyś się wyprowadzą. Resztę życia spędzimy właśnie z tą jedną osobą, która teraz zajmuje drugi koniec kanapy. Czy można nazwać ją przyjacielem? Może warto już dziś zrobić coś, by znów nią była. Dla siebie, dla niej, dla przyszłości, gdy zabraknie obok dzieci… Życie zmienia nas wszystkich, czas nas kreuje, szara rzeczywistość i problemy wytyczają kierunek. Ale jedno powinno być niezmienne. Nasza relacja i więź. PRZYJAŹŃ! Bo to one zostaną z nami na zawsze.