Podobno minął już czas, kiedy tatusiowie nie angażują się w wychowywanie dzieci. Podobno coraz więcej mężczyzn można spotkać z wózkiem na spacerze. Kąpią, przewijają, karmią. Są rodzicami na sto procent, mimo pracy na etacie i codziennych obowiązków.
Niestety wciąż spora grupa tatusiów woli stać z boku. Jak niegdyś na szkolnych dyskotekach nieśmiali chłopcy podpierali ściany, tak teraz albo ze strachu, albo zwykłej obojętności mężczyźni trzymają dystans względem własnych pociech. Ktoś kiedyś wbił im do głowy, że ich rola kończy się na zarabianiu pieniędzy. Że są ważni, bo utrzymują rodzinę. I choć bezsprzecznie jest to ważna funkcja, to trzeba w końcu zdać sobie sprawę z tego, że decyzja o założeniu rodziny nie oznacza, że stają się teraz sponsorami.
Dziecko potrzebuje taty. Na co dzień. W codziennych sprawach. Nie potrzebuje pana, który czasem podejdzie bliżej. Nie potrzebuje współlokatora. Chce tatusia.
To właśnie on jest często autorytetem dla malucha. To z niego chce brać przykład. Tata zawsze kojarzy się z siłą, bezpieczeństwem i spokojem. To tatą chwalą się przedszkolaki w swoim gronie. Tata często stawiany jest na piedestale. Jest bohaterem, gdy przybije gwóźdź, naprawi rower albo przesunie ciężką szafę. To często jego zasługą jest umiejętność dziecka jazdy na hulajnodze. Dziecko czuje się niezwykle ważne, gdy tatuś zabierze je na ryby albo mecz. Wyjątkowość tłumaczy sobie tym, że to właśnie z tatą można pomajsterkować w garażu. Podać odpowiedni klucz, przytrzymać deskę albo wkręcić śrubkę. Dlaczego panowie z tego rezygnują?
Nie trzeba przecież rozciągać doby, by móc spędzić czas z dziećmi. Zmęczenie po pracy? Kobieta również czuje zmęczenie po całym dniu, a jednak niesprawiedliwie uznaje się, że to jej obowiązek wykąpać dzieci, nakarmić i utulić do snu. W rzeczywistości nie trzeba żadnego nakładu czasu, żeby dziecko czuło silną więź z tatą.
Wspólne posiłki. Obiad po pracy nie musi być jedzony w samotności. Z doświadczenia wiem, że nawet dziecko, które w danym momencie nie czuje głodu, czuje chęć towarzyszenia tacie w trakcie posiłku. Nawet gdyby miało „skubnąć” to i tak czuje się szczęśliwe, że to właśnie z tatą siedzi przy jednym stole.
Maluch często chce się pochwalić nową umiejętnością, opowiedzieć o tym co się wydarzyło w przedszkolu, pożalić lub wypłakać. Czy naprawdę tak męczącym zajęciem jest wysłuchanie go?
Mimo, że to mamy spędzają więcej czasu z dzieckiem, maluch chętnie uczy się nowych umiejętności od taty. Nie trzeba od razu trzy razy w tygodniu jeździć z nim na karate. Angażować się finansowo i czasowo, wystarczy pokazać i nauczyć podstawowych zasad. Nie szukajmy na siłę wierzchołka góry, na tę górę trzeba wyruszyć od samego dołu.
A dlaczego nie nauczyć jak samodzielnie myje się rączki albo korzysta z toalety? Przecież można to zrobić wtedy, gdy samemu myje się ręce… Jasne, umiejętność korzystania z bidetu jeszcze mu się nie przyda (dziecko mam na myśli oczywiście), ale samodzielne siusianie jak najbardziej. Mężczyźni mają wiele wspólnego z dziećmi. Oboje lubią mieć wszystko na już. Jak na pstryknięcie pilotem deski Roca Multiclean.
Najzabawniejszą rzeczą jest dla mnie wymówka ojca, że jest zmęczony, gdy trzeba położyć dzieci do łóżek. Najczęściej wygląda to tak, że tatuś drzemie na kanapie, mama kładzie do łóżek maluchy, po czym musi jeszcze ogarnąć cały sajgon w domu. A można by przecież połączyć przyjemne z pożytecznym i tata mógłby pójść spać… z dziećmi. Więź emocjonalna wzmocniona, mama ma więcej czasu dla siebie i dzieci uczą się zasypiania z tatą. Genialne w swojej prostocie.
Zabawa z dzieckiem również może być przyjemna dla dorosłej osoby. Ale przekonać o tym może się tylko ten tata, który spróbuje. Często wspólne spędzanie czasu dziecka z tatą to radosne, beztroskie wygłupy, a i tego przecież potrzeba naszym pociechom. Wydawać by się mogło, że do niektórych zabaw trzeba się zmuszać, ale dopiero w trakcie zauważamy, że radość dziecka sprawia, że sami czerpiemy z tego przyjemność.
Na powyższych zdjęciach kogoś brakuje. Taty… Osoby, która pokaże, nauczy, pocieszy, wesprze…
Zarówno macierzyństwo, jak i „tacierzyństwo” może być fajne. Przestańmy zasłaniać się pracą, zmęczeniem, brakiem czasu, „one wolą mamę” i „ty to lepiej robisz”. Żadna wymówka nie jest warta tego, by dziecko musiało prosić o chwilę uwagi.