Wyobraź sobie, że jesteś małą, kilkuletnią dziewczynką. Żyjesz sobie beztrosko, jak każde dziecko w tym wieku. Nagle twój dziecięcy, kolorowy świat staje na głowie, bo twoja mama zaczyna chorować. Widujesz ją tylko w szpitalach i nie bardzo rozumiesz co się dzieje.
Wyobraź sobie, że pewnego dnia ona umiera. Zostawia ogromną pustkę w twoim sercu. Nie ma jej, gdy idziesz po raz pierwszy do szkoły, nie odrabia z tobą zadań domowych, nie czyta do snu, nie przytula. Wyobraź sobie, że mając kilka lat wiesz, że nigdy nie usłyszysz już jej głosu. Nie będzie jej, gdy jakiś drań złamie ci serce, nie wybierze z tobą sukienki na studniówkę, nie przygotuje do ślubu, nie będzie obecna w najważniejszych momentach twojego życia.
Rak piersi okazał się silniejszy, dlatego już zawsze będziesz bała się tej choroby. Dlatego niemal codziennie badasz piersi, chodzisz regularnie do lekarza. Żyjesz w ogromnej tęsknocie za kimś, kogo ledwo pamiętasz. Ale wiesz, że to była właśnie ona, najważniejsza osoba, mama, mamusia…
Któregoś wspaniałego dnia sama zostajesz mamą. Masz śliczną, zdrową córeczkę. Jesteś szczęśliwa, do momentu, gdy wyczuwasz guzek w piersi. Biegniesz na badania, modlisz się o negatywny wynik, boisz się. Wciąż pamiętasz jak choroba odebrała ci ukochaną mamę.
Badania potwierdzają najgorsze przypuszczenia. Nowotwór, który rozwija się w zabójczym tempie. Wyrok? Masz przecież pięcioletnią córeczkę, nie możesz jej teraz zostawić. Nie możesz dopuścić do tego, by przez całe życie żyła tęsknotą za mamą. Dokładnie jak ty. Doskonale pamiętasz ból, niemal fizyczny, za każdym razem, gdy twoje koleżanki odbierały mamy ze szkoły. Doskonale pamiętasz swój płacz w poduszkę, gdy marzyłaś o tym, by mama zaśpiewała ci kołysankę. Pamiętasz jak próbowałaś przypomnieć sobie rysy jej twarzy. Czy ten sam los ma powtórzyć twoja córka? Teraz ona ma cierpieć i tęsknić?
Godzisz się na leczenie. Może boleć, może trwać latami, ale nie poddasz się. Będziesz walczyć co sił, dla niej…
Nowotwór nie reaguje na standardową chemioterapię, więc dostajesz najmocniejszą dawkę. Ale i ona sobie nie radzi. Pojawiają się przerzuty na płuca i skórę. A ty nadal wierzysz, że będziesz żyć. Masz przecież dla kogo. Walczysz z niewyobrażalnym bólem, który po podaniu środków przeciwbólowych nie słabnie.
Wycinają wszystko po kolei. Twoje ciało pokrywa się kolejnymi bliznami. Dobrze wiesz, że to tylko fragmenty skóry, mogą okaleczać, mogą ciąć, byleby wrócić do domu i powiedzieć córce: „kochanie, jestem już zdrowa!”.
Nagle pojawia się szansa na terapię w Niemczech. Chyba jedyna, która może pomóc. I próbujesz zrobić wszystko, by móc z niej skorzystać. Niestety, środki finansowe ci na to nie pozwalają. 6 tysięcy euro za jeden miesiąc terapii… Potrzebujesz dużo, dużo pieniędzy. Nie pozwolisz przecież, by kasa stanęła na drodze do twojego szczęścia. Nie chcesz godzić się na to, że brak funduszy spowoduje, że nie będziesz obecna w życiu swojej córeczki. Tymczasem pieniędzy nie ma…
Brzmi jak dobry scenariusz jakiegoś filmu, prawda? Niestety, to nie scenariusz, a życie Agnieszki, młodej mamy…
Nie godzę się na jej śmierć, nie godzę się na to, żeby powtórzyła los swojej mamy. Tak bardzo pragnę jej pomóc, że dziś zwracam się do ciebie z prośbą o wsparcie. Jest nas na fanpage’u ponad sto tysięcy. Gdyby każdy wpłacił zaledwie złotówkę…
Dobro istnieje. Dobro wraca. A nadzieja umiera ostatnia. Jeśli istnieje choć cień szansy na to, że terapia może się udać, to zróbmy co w naszej mocy, by tę pomoc otrzymała. Ona i jej córeczka. Wierzę, że nie tylko „matka matce wilkiem”. Wierzę, że potrafimy się zjednoczyć, gdy w grę wchodzi zdrowie i życie innej mamy. Wciąż wierzę w bezinteresowną pomoc.
Jeżeli chcesz i możesz pomóc, choćby niewielką kwotą wejdź na stronę mojej zbiórki : http://www.siepomaga.pl/r/nieperfekcyjnamama
Do zebrania zostało 116 tysięcy złotych. A czasu niewiele…
Z całego serca, dziękuję.
Dopisane 29 września 2016r: Zbiórka zakończona. Agnieszka przegrała walkę z chorobą…