Włączam bajki dzieciom od bardzo dawna. Mimo wielu opinii, że telewizor odmóżdża, wyłącza dziecko i przywiązuje bez ruchu przed ekranem, ja mam swoje zdanie w tym temacie. Zgadzam się ze wszystkimi negatywnymi opiniami, pod warunkiem, że nasze dziecko siedzi godzinami patrząc w ekran. Zgadzam się, że kreskówki mają zły wpływ na jego rozwój, ale po warunkiem, że ogląda nieodpowiednie programy lub takie bez nadzoru rodziców.
Jest mnóstwo bajek, które promują przemoc, niestety. Tyle samo z głupimi tekstami, bez motywu przewodniego, bez żadnej nauki. Ale nie wpadajmy ze skrajności w skrajność. Mamy cały ogrom bajek, które potrafią wiele dobrego wnieść do rozwoju malucha, nauczyć wielu nowych słów, nawet w języku obcym, pokazać jak można pomóc innym ludziom, jak dobrym człowiekiem można być.
My wychowaliśmy się na Kaczorze Donaldzie, jasne, przykład niefajny. Dziś nie włączyłabym go swoim dzieciom, bo to typowy odmóżdżacz. Ale mieliśmy też Muminki czy inne bajki z pozytywnym przesłaniem.
Dobrze znam programy, które włączam swoim córkom. Ostatnio gotując obiad usłyszałam tekst: „Chciałabym mieć takie piękne zderzaki z przodu jak ty”. Oniemiałam. Spojrzałam na dzieci: oglądają bez mrugnięcia okiem. To było zdanie lokomotywy do lokomotywy. Zaśmiałam się w duchu. Podobno przestaje się być dzieckiem, gdy zaczyna się mieć skojarzenia. Coś w tym jest, bo ze wszystkich tylko ja skojarzyłam zderzaki z piersiami. W domu dzieci nigdy nie słyszały takiego określenia kobiecej części ciała, więc nie miały podstaw by uznać to zdanie za dwuznaczne. Pewnie kiedyś w szkole i tak je poznają…
I tu pojawia się pytanie, czy bajki celowo ukrywają dwuznaczność. Bo jak zrozumieć „zrób mi loda” albo „tanią lodziarkę” w jednej z bajek? Jak wytłumaczyć, gdy bohater bajki nie wypowiada głoski „sz” a mówi „suka policjanta”? Co z „nie działa mi sikawka”? A mówi wóz strażacki?
To my, dorośli dorabiamy drugie znaczenie usłyszanym tekstom. Dziecko nie kojarzy niczego z seksem dopóki… nie stanie się dorosłym. Lub nastolatkiem. Ale wtedy bajek już się nie ogląda. Wracają do nas, gdy zostajemy rodzicami i nagle zauważamy „problem”.
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym dlaczego Smerfetka jest tylko jedna. Nigdy nie śmieszyła mnie kołysanka “Był sobie król ” z tekstem: „kochał ją król, kochał ją paź, królewską tę dziewoję, królewna też kochała ich… kochali się we troje”. Dzisiaj to dla mnie trójkącik z filmów porno, wtedy po prostu miłość. Nadinterpretacja to zło, które dotyka tylko dorosłych. Przecież zderzak do zderzak. Lokomotywy mają zderzaki, co w tym dziwnego?
Nie róbmy sobie wody z mózgu. Dobierajmy starannie bajki, które chcemy włączyć dzieciom i nie stójmy jak… słup soli (ups dwuznaczność?), gdy nagle usłyszymy coś, co tylko nam skojarzy się z seksem. Naprawdę, to tylko nasza wyobraźnia. Dla dziecka sikawka jest sikawką, a lód lodem. Nic ponadto. Większą krzywdę robimy dzieciom włączając bajki, które emanują agresją i przemocą. Większą krzywdę robimy, gdy siedzą gapiąc się w szklany ekran godzinami, w momencie, gdy myślenie zostało wyłączone już po dwudziestu minutach. Wszystko z głową.
P.S. A Tinky Winky ma fajną tę torebkę! O!