GDZIE TAK PĘDZISZ? NIE ODBIERAJ MI TYCH CHWIL!

Dziś o godzinie 10:45 Martyna skończyła 6 lat. Ten mały niegdyś ponad trzykilogramowy niemowlak, ten pyzaty i pulchny maluch, to nieśmiałe i spokojne dziecko… dziś jest śliczną, mądrą i rezolutną dziewczynką. Sześcioletnią!

Dziś o godzinie 10:45 spojrzałam na nią ze łzami w oczach. Autentycznie wzruszona do granic możliwości. Jak to możliwe, że minęło 6 lat od tej strasznej nocy, gdy wrzeszczałam co sił w płucach, mając gdzieś, że ktoś może mnie skrytykować? Jak to możliwe, że właśnie minęło 6 lat od momentu, gdy po raz pierwszy ją przytuliłam?

Dziś wychodząc z domu, stanęła przed lustrem i poprawiła czapkę a ja pomyślałam, że nim się obejrzę będzie tak poprawiała makijaż przed randką. Dziś martwię się czy sobie poradzi w nowej sytuacji, niebawem będę drżała na myśl o tym, że może zranić ją jakiś drań, któremu zapewne wydrapię oczy, a na ogrodzie wykopię dół. Dziś z utęsknieniem czekam na wieczór, gdy w końcu w domu zapanuje cisza, kiedyś będę prosić, żeby została choć jeden weekend z rodzicami.

I dopadają mnie te czarne myśli, że nadejdzie moment, gdy swój wolny czas będzie chciała spędzać z przyjaciółkami albo chłopakiem. Że ta więź, która teraz nas łączy, kiedyś nieco zmieni swój charakter. Że nie będę tulić już jej na kolanach, że nie będziemy chodziły trzymając się za ręce, że nie usłyszę już „potulimy się mamo?”. Że ze swoim problemem pobiegnie najpierw do przyjaciółki a mama to będzie ta „co nic nie rozumie”.

Tak bardzo pragnę dziś spokoju i ciszy, a kiedyś może ona dobijać mnie, podczas gdy będę czekała aż wróci bezpiecznie z imprezy. Tak często narzekam, że mi ciężko, że nie jestem perfekcyjna, że kolejny raz gdzieś popełniłam błąd, w czymś się pomyliłam. Bywa, że mam dość a rano wstaję w podłym humorze po nieprzespanej nocy i przeklinam pod nosem już przy porannej toalecie.

A dziś, mimo że padam ze zmęczenia po przygotowaniach do jej urodzin, mimo że kolejny raz dzieciaki dały mi w kość, mam ochotę wyjść z domu i wrzasnąć na całe gardło „Do cholery, Boże, zatrzymaj czas! Gdzie tak pędzisz? Nie odbieraj mi tych chwil!”. Wiem, oszalałam. Chcę zatrzymać tę chwilę, gdy ona jeszcze tak mocno wtulona we mnie pyta o radę, wyciera łzy w moje ramię, skacze ze szczęścia, gdy we dwie jedziemy do kina. Zbyt mało przeżywamy tego „tu i teraz”. Skupiamy się na przyszłości, na planach, celach i marzeniach a teraźniejszość nam umyka. Te małe chwile, gdy razem się śmiejemy, te krótkie momenty, gdy jesteśmy tylko dla siebie. To wszystko za szybko mija, zbyt szybko umyka… bezpowrotnie.

Patrzę na jej spokojny sen. Śpij, kochanie, dziś nie śpieszę się do swoich obowiązków. Dziś mamusia czuwa.