Święta to wyjątkowy czas. Możemy w końcu w pełni cieszyć się swoim towarzystwem w gronie najbliższych. Docenić to wszystko, co udało nam się osiągnąć do tego momentu. Kiedy patrzę na swoją rodzinę, wiem, że dokonałam w życiu dobrej decyzji. Bo mogłam być dzisiaj zupełnie gdzieś indziej, z zupełnie innymi ludźmi. I nie myślę o tym, co by było gdyby. Zatrzymuję czas i zapisuję w pamięci głośny śmiech moich dzieci, ciepłe męskie ramiona obok i zapach żywej choinki w domu. Nie jest idealnie, ale jest dobrze.
Dwa lata temu siedząc przy wigilijnym stole wiedziałam, że kolejna Wigilia będzie już inna. Dołączyły do nas dwie wspaniałe dziewczynki. Z rodziny w rozmiarze 3 staliśmy się rodziną w rozmiarze 5. Skok milowy. Cieszyłam się na myśl o tym. I miałam rację. Szczęście się powiększyło. I choć bałam się, że będę musiała swoją miłość dzielić na troje dzieci, to w rzeczywistości ta miłość pięknie się pomnożyła.
Rok temu wbijając widelec w wigilijnego karpia wiedziałam, że kolejną Wigilię spędzę już we własnym domu. Choć realniej można by rzec, że w domu na spółę z bankiem. I znów miałam rację. To była pierwsza wigilijna kolacja w naszych czterech ścianach. Cudowny, wesoły czas. I choć zbierałam z podłogi ziemniaki i rybę, a Paulina zdążyła rozetrzeć swoje danie w spodnie, to było wspaniale. Chciałoby się zatrzymać chwilę łamania opłatkiem z dziećmi na zawsze.
W tym roku również byłam myślami przy przyszłorocznych Świętach. Wiem, gdzie chciałabym wtedy być. I zupełnie nie chodzi o miejsce na ziemi, ale o miejsce w moim życiu. O ten moment, w którym chciałabym się znaleźć. I choć czeka mnie trudny i pracowity rok, wiem, że zrobię wszystko, aby podczas kolejnej wigilijnej kolacji pomyśleć : „znów mi się udało”. Bo o to w życiu przecież chodzi, o spełnienie marzeń swoich i bliskich. I nawet, gdyby czekała mnie porażka, to wiem, że nie będzie to stracony czas. Bo czas spędzony na dążeniu do szczęścia nigdy nie jest stracony.
A Ty? Wiesz już gdzie będziesz za rok?