Przychodzi taki moment w życiu każdego rodzica, że zaczyna poważnie zastanawiać się nad rodzeństwem dla swojego jedynaka. Często wtedy wcale nie myślimy o sobie, a właśnie o pierwszym dziecku. Żeby nie zostało samo, żeby miało towarzysza na całe życie. Nie oszukujmy się, posiadanie rodzeństwa to świetna sprawa i niejednokrotnie przyjaźń do grobowej deski. Nie myślimy wtedy o sobie. My matki, zapominamy co to ból porodowy. Przynajmniej w tej jednej chwili, gdy stoimy przed trudną decyzją. Nie pamiętamy już baby bluesa, obolałych piersi, nieprzespanych nocy. Wizja posiadania po raz kolejny małego człowieczka w domu budzi w nas same pozytywne emocje.
I oto decyzja zostaje podjęta. Przez cały okres ciąży przygotowujesz swojego starszaka do nowej roli. Do bycia siostrą lub bratem. Opowiadasz, jak będzie wspaniale. Wspólnie robicie zakupy dla maluszka, przygotowujecie pokój. Wszystko wydaje się bajecznie kolorowe.
Kiedy drugie dziecko przychodzi na świat, nagle okazuje się, że po raz kolejny musisz zderzyć się z rzeczywistością. Już nie tak kolorową jak w marzeniach. Nagle okazuje się, że to jakiś chory dzień świstaka. Historia zatacza koło. Poród, baby blues, piersi jak dynie, zapałki w oczach po nieprzespanych nocach. Tylko, że teraz jest jeszcze gorzej, bo tam w pokoju obok siedzi starszak, który czeka z utęsknieniem na mamę. Któremu świat zmienił się o 180 stopni. Bo przecież mama była tylko jego, nie musiał się z nikim dzielić, nie musiał na nią czekać… Próbujesz angażować starsze dziecko do codziennych „obowiązków” przy młodszym rodzeństwie. Pomaga w przewijaniu, zabawi chwilę, pomoże przebrać, przytuli. Wszystko na nic. Jego smutne oczy łamią ci serce. Nie tak miało być.
W pakiecie z drugim, wymarzonym dzieckiem dostajesz wyrzuty sumienia. Mam wrażenie, że jest to nieodłączna część drugiego macierzyństwa. Starszak próbuje zwrócić na siebie swoją uwagę, często bywa niegrzeczny, głośny. I choć nie okazuje swoich negatywnych emocji względem maluszka, wiesz, że właśnie tu leży problem. Jego poczucie bezpieczeństwa zostało naruszone. Chcesz wynagrodzić mu swój brak czasu. Tylko jak? Jak zastąpić mamę, która była z nim niemal całą dobę, a która teraz jest na każde zawołanie jakiegoś nowego przybysza?
Nie wyrzucaj sobie niczego, nie jesteś złą mamą, jeśli próbujesz każdą wolną chwilę poświęcić pierwszemu dziecku. Pamiętaj, dlaczego zdecydowałaś się kolejny raz zostać mamą. Być może teraz wydaje ci się to niemożliwe, ale to wszystko co sobie zakładałaś na początku, w końcu się wydarzy.
Wiele nocy przepłakałam, gdy przyszły na świat bliźniaczki. Podwójnie kradły mi czas, który do tej pory poświęcałam tylko Martynie. Tęskniłam za nią, tak strasznie za nią tęskniłam, że pękało mi serce za każdym razem, gdy siadałyśmy razem a któraś z sióstr zaczynała płakać. Pękało mi na milion kawałków, gdy młodsze w końcu wieczorem zasnęły a ja zauważałam, że Martyna jest już zbyt zmęczona, by móc jeszcze spędzić ze mną czas. Gdybym mogła, dałabym się wtedy sklonować, żeby nie odczuła mojego braku. Stawałam na rzęsach, żeby czuła, że nadal kocham ją całą sobą i że jest moim całym światem. Wyrzuty sumienia zabijały mnie od środka.
Dziś młodsze mają już 1,5 roku i potrafią całkiem fajnie bawić się we trójkę. A ja uśmiecham się, gdy widzę je wszystkie razem. I wiem, że z biegiem czasu będzie coraz fajniej!