BO MAMA TO NAJWAŻNIEJSZA NAUCZYCIELKA

 

Jestem mamą. Postawiłam sobie życiową poprzeczkę bardzo wysoko, bo teraz muszę dbać nie tylko o swój własny rozwój, ale także o kształtowanie osobowości moich dzieci. Sama nadal uczę się życia, a jednocześnie muszę go uczyć tych małych ludzi, przed którymi jeszcze długa droga. To trudna rola. Nie boję się powiedzieć, że najtrudniejsza jaką przyszło mi pełnić.

Cel mam jasny. Wiem jakie wartości chcę przekazać swoim córkom. Jasne, popełniam masę błędów w drodze do ich realizacji, ale mam świadomość, że to przede wszystkim ode mnie będzie zależało czy ci mali ludzie kiedyś poradzą sobie beze mnie.

Co jest dla mnie najważniejsze? Jak widzę córki za kilkanaście – dwadzieścia lat?

Chcę widzieć kobiety samodzielne w podejmowaniu decyzji, odpowiedzialne za własne czyny i słowa. Kobiety, które nie bojąc się zagrożeń radzą sobie z przeciwnościami. Są ambitne i konsekwentnie dążą do celu. Porażki nie oznaczają dla nich końca, potrafią otrzepać się po upadku i znaleźć siłę do dalszych wyzwań. Chcę, by optymistycznie postrzegały rzeczywistość i zawsze wierzyły we własne siły. Żeby były niezależne w każdej sytuacji życiowej. By słowa „tolerancja” i „szacunek” nie były im obce. Do odmiennej religii, koloru skóry, orientacji seksualnej, niepełnosprawności czy wyznawanych wartości. By potrafiły odróżnić dobro od zła i kierowały się przekonaniami wyniesionymi z rodzinnego domu, tak, by rówieśnicy nie mieli wpływu na ich decyzje.

Chcę przekazać im miłość do czytania książek. Chęć do rozwoju osobistego, która nie skończy się wraz z etapem edukacji szkolnej. Chciałabym, żeby znalazły swoją pasję. Żeby poddawały się jej w wolnej chwili, nawet wtedy, gdy same zostaną mamami. Żeby nie pozwoliły zamknąć się w złotej klatce macierzyństwa, a zawsze pamiętały o sobie i swoich osobistych niematczynych marzeniach. Żeby nigdy nie zapominały kim są i kim chcą być.

I przede wszystkim chcę nauczyć je, że nie muszą być idealne. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Że mogą pozwolić sobie na potknięcia i porażki. Że takie negatywne doświadczenia to cenna nauka. Chcę, by pamiętały, że są wartościowymi ludźmi, którymi nie muszą kierować opinie innych osób. Że są perfekcyjne przez to, że mają świadomość swoich wad i niedoskonałości. Z całego serca pragnę nauczyć je akceptacji siebie, zawsze i w każdej sytuacji życiowej.

I żeby wiedziały, że jakąkolwiek w życiu podejmą decyzję, jakąkolwiek drogę obiorą, ja, mama, będę zawsze stała po ich stronie. Będę kochała miłością niezmienną. Że zawsze będą mogły na mnie liczyć. A ja nadstawię nawet własną pierś, by chronić ich szczęście.