KOCHAJĄCY RODZIC NIE (?) SZCZEPI SWOICH DZIECI

 

Jestem świadoma tego, że poruszając temat szczepień u dzieci, wsadzam kij w mrowisko. Niestety samo słowo SZCZEPIENIE w ostatnim czasie jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów wśród rodziców. Nie chcę nikogo przekonywać do swoich racji. I tak szczerze, nie obchodzi mnie kto jaką decyzję w tej sprawie podjął. Chcę tylko wyjaśnić krótką kwestię samego szczepienia. Bo widzisz, dla mnie słuszność szczepienia wygrała ze słusznością nieszczepienia. I ja zdecydowałam nie rezygnować z tego, bądź co bądź, nadal obowiązku w Polsce.

Ostatnio wpadł mi w oko artykuł, najgłupszy chyba jaki czytałam : „Kochający rodzic nie szczepi swoich dzieci”, w którym autor pisze, cytuję: “

 

Jeśli szczepisz, chociaż doskonale wiesz, że szczepienia nie chronią przed chorobami, to władze powinny ci odebrać dzieci i oddać je na wychowanie „rodzinie zastępczej”, np. homoseksualistom lub kochającym pedofilom (jak to się już powszechnie dzieje na „cywilizowanym” Zachodzie”.

 

Postawmy sprawę jasno. Wszyscy rodzice, bez względu na swoje życiowe decyzje, kochają swoje dzieci. Właśnie ze względu na tę wielką miłość jedni decydują się szczepić, drudzy nie szczepić. Nie sądzę, by w dzisiejszych czasach znalazła się osoba, która nie zastanowiła się kilkarotnie nad słusznością swojego wyboru. Nie mnie oceniać, kto ma rację. Wiem natomiast, że istnieje całe grono rodziców, którzy nie szczepiąc mają wątpliwości. Którzy ze względu na ogromny strach o zdrowie i życie dziecka podjęli taką a nie inną decyzję. Jest cała masa rodziców, którzy ufają opublikowanym artykułom dotyczącym szczepienia. Są i tacy, którzy nie wierzą do końca, ale na wszelki wypadek tego nie zrobią.

Powiem Wam, jak wygląda to z perspektywy takiej mamy jak ja, która jednak szczepi swoje dzieci. To nie jest tak, że nie wierzę w publikowane treści, choć część z nich ze względu na formę pozostawia wiele do życzenia. Jeśli raz zetknęłam się z informacją, że coś może szkodzić zamiast pomagać, sprawdzam tę informację kilkakrotnie. Długo zastanawiam się nad kolejnym krokiem. Czasem odkładam dane szczepienie w czasie, właśnie po to, by zebrać najwięcej informacji i mieć pewność, Że tego właśnie chcę. Co potem robię? Szczepię. A potem się boję. Oczywiście, że się boję. Mimo, że świadomie podjęłam decyzję, zawsze z tyłu głowy pozostaje pytanie: A co jeśli się mylę? Myślę, że takie wątpliwości mają też rodzice, którzy zdecydowali inaczej.

Dlatego śmieszą mnie artykuły typu: Kochasz? Zaszczep/nie szczep. Właśnie dlatego, że kocham zastanowię się kilkakrotnie zanim podejmę decyzję.