MATKA MATCE PODOBNA

 

Wiesz, że to co przeżywasz nie bierze się znikąd? Nie jesteś ufoludem, nie spadłaś z księżyca, nie jesteś ani dziwna, ani inna. I choć tak namiętnie kłócimy się na forach internetowych dla mam, to jednak więcej nas łączy niż dzieli. Bo każdą mamę co najmniej raz w życiu spotkało to samo. Przyznaj, że:

  • bawiłaś się z dzieckiem o 4:00 nad ranem. Nie ma znaczenia czy to nagminne, czy jednorazowe. Każdej z nas się to zdarzyło. Oczy na zapałkach i jazda. W porze wstawania dziecko smacznie zasypia a Ty wygrzebujesz się spod ciepłej kołdry, by móc lunatykować do wieczora.
  • przetrwałaś imprezę z obślinionym ramieniem. Ach te czasy kiedy wychodziły ząbki. Ramię mokre od rana do wieczora. Nawet na imprezie. Co tam, że kiecka droga, co tam, że założyłaś coś normalnego pierwszy raz od pół roku i wiłaś się w tej seksy kiecce przed mężem już od rana. Ślina i smarki muszą być. Jak broszka.
  • wyciągałaś kupę spod paznokcia. Wiem jak to brzmi, ale umówmy się, każdej się to zdarzyło. Tak samo jak kąpiel malucha zaraz po ściągnięciu pieluchy, której zawartość była nawet pod malutkimi pachami. Cóż, dzieci robią kupę. A my ją musimy likwidować i nie zawsze jest to przyjemne. Ani estetyczne.
  • płakałaś z bezsilności. Nie jesteśmy bezdusznymi robotami (całe szczęście). Naszym życiem kierują emocje i nie zawsze są to te cudowne, w których robimy maślane oczka do swojej pociechy. Czasem zwyczajnie mamy dość i nie tylko oddychamy z ulgą, gdy kładziemy dzieci do łóżek, ale bywa i tak, że zwyczajnie podczas dnia puszczają nam nerwy i musimy je odreagować. Upuszczenie łzy zawsze mi pomagało i choć te czasy już za mną (odpukać i splunąć przez lewe ramię) to dokładnie pamiętam jej smak. Wylałam całe morze zanim stwardniał mi tyłek.
  • jadłaś słodycze w ukryciu. I to nie raz, nie dwa, nie sto. Papierki są ukryte wszędzie, kieszenie, szuflady, łóżko (?). A wszystko oczywiście z myślą o zdrowiu naszych dzieci. Przecież cukier im nie jest potrzebny.
  • skradałaś się na palcach do toalety. Mały się czymś zajął. Jest okazja zrobić siku, które trzymasz od trzech godzin. Po cichutku, na paluszkach w kierunku toalety. Im bliżej drzwi jesteś tym szybciej idziesz. Zakradasz się jak złodziej. Ufff, siadasz na muszli… „mamaaaa”. Koniec imprezy. Dźwięk spuszczanej wody dobitnie daje ci znak, że wolność to pojęcie względne.
  • chciałaś uciec z domu i po kryjomu rysowałaś plan ucieczki. Nie martw się, to spotkało każdą z nas. Wiesz, taka chęć wyjść do piekarni po chleb i wrócić za tydzień…
  • głośno odetchnęłaś, gdy dziecko zasnęło, a potem czołgając się wychodziłaś z dziecięcego pokoju. Jak to mówią, nie sztuką jest uśpić, sztuką jest odłożyć. I oto znajdujesz się na polu minowym a do rąk włożono ci bombę. Musisz tak odłożyć to łóżeczka, żeby nie eksplodowała. Wiesz, jeden fałszywy ruch… Udało się! Teraz nisko przy ziemi wydostań się z pola zagrożenia.
  • spokojny spacer z wózkiem zakończyłaś szybkim truchtem. Ileż to razy uśmiechnięta wychodziłaś z domu, lekko pchając przed sobą wózek, idąc niczym nimfa a z miłością patrzyłaś na śpiącego maluszka. Tu poprawiłaś podusię, tam kocyk. Ach, piękny dzień! Spacer jednak kończysz w nieco innym nastroju, kiedy biegnąc przed siebie prawie potykasz się o własne nogi, a z wózka wydobywa się dźwięk, jakby maluch dobę nie jadł.
  • powiedziałaś, że mimo wszystko wspaniale jest być mamą. Bez względu na to jak wyglądał dzień, bez względu na to w jakim jesteś nastroju i jak bardzo czujesz się zmęczona, nawet obudzona w środku nocy bez jęknięcia powiesz, że bycie mamą to najpiękniejsza i najbardziej fantastyczna sprawa na świecie.

 

Różni nas tak wiele, ale mówiąc głosem Osła ze Shreka: „Kurczę, tyle nas łączy”!