po co czytać dzieciom książki

NIE CZYTAJ DZIECKU KSIĄŻEK!

W dzisiejszym świecie każda minuta jest na wagę złota. Kupujemy więc nowe, świetne, edukacyjne zabawki. Dziecko z głowy, a przy okazji się czegoś nauczy. Włączamy tablet albo laptop, bajka i jazda. Trzy godziny dla siebie. Takie macierzyństwo to sielanka.

Ale nie… Wszędzie huczą, że czytanie dziecku (i przez dziecko) jest takie mądre. Że to świetna metoda wychowawcza… I robisz to. Każdego wieczora, zamiast położyć urwisy do łóżek i mieć święty spokój, czytasz. Bierzesz książkę w rękę, choć mogłabyś poleżeć teraz na kanapie z pilotem albo marszczyć godzinami swoje ciało w wannie. Ściągasz ją z półki i czytasz.

Wiesz co daje takie czytanie?

BUDUJE SILNĄ WIĘŹ Z DZIECKIEM – a to oznacza, że nie pozbędziesz się go już nigdy. Jeśli raz zaczniesz, a broń Boże, jeszcze będziesz w tym czasie tulić, to będziesz musiała robić to codziennie! Rozumiesz powagę sytuacji? Codziennie! Bo inaczej lament. Ta więź będzie tak silna, że nie rozerwie się nawet po latach. Twoje dziecko wyprowadzi się kiedyś z domu, ale na obiadki wciąż będzie wpadać do ciebie. Będzie dzwonić, tak bez okazji, żeby po prostu usłyszeć twój głos…

UCZY JĘZYKA, ROZWIJA SŁOWNICTWO – Brawo, tego było nam trzeba. Nie dość, że buzia mu się nie zamyka to teraz jeszcze będzie posługiwać się nowymi zwrotami. Zna ich już chyba z miliony, po co mu kolejne? Zagada cię na śmierć. A co jeśli użyje zwrotu, którego ty nie rozumiesz? Cóż to będzie za wstyd!

UCZY MYŚLENIA – Pomysłów to on ma już setki. Jeśli zacznie jeszcze samodzielnie myśleć… i wymyślać, cyrk gotowy. Nie oszukasz go już w niczym. Nic nie da się ukryć. Ruszy tymi swoimi szarymi, rozwiniętymi komórkami i już po tobie.

POMAGA SIĘ ZRELAKSOWAĆ – Po co takiemu dziecku relaks? Ma trwać bezczynnie całe trzydzieści minut? Mogłoby w tym czasie poukładać pluszaki na półce albo pozbierać klocki z dywanu. Tyle zabawek porozrzucanych, a on się będzie relaksować?

POMAGA W NAUCE – że niby dziecko szybciej się uczy? Moje jest zdolne, po mamie. Przecież to wszystko są geny.

POBUDZA WYOBRAŹNIĘ – jeszcze tego brakowało, żeby nagle maluch zaczął bać się sam zostać w pokoju. A jak sobie wyobrazi potwora pod łóżkiem albo cień na ścianie podsunie mu obraz wielgachnego pająka? Po co dziecko straszyć?

Z KSIĄŻEK DOWIADUJE SIĘ JAK RADZIĆ SOBIE W ŻYCIOWYCH SYTUACJACH – serio? Jak czegoś nie będzie wiedział to i tak przybiegnie do mamusi. Mamusia zawsze pomoże.

POSZERZA WIEDZĘ – No pewnie, najpierw się dziecku czyta, potem ono uczy się samodzielnego czytania i mamy problem. Maluch siedzi nieruchomo nad książką. Skoliozy jeszcze dostanie albo czegoś podobnego. Dziecko potrzebuje ruchu, jak polubi czytanie to bądź pewna, że czeka je jeszcze dodatkowa gimnastyka. Za którą będziesz musiała zapłacić.

ZAPOBIEGA UZALEŻNIENIU OD MEDIÓW – oj tam zaraz uzależnienie. Od oglądania bajek jeszcze nikt nie umarł. Jak byłam mała to też oglądałam wieczorynkę i jakoś żyję. Teraz to się ze wszystkim przesadza.

No i tyle niby zalet tego czytania. Nie wiem, mam wątpliwości…

 

😉