#WASZEWYZNANIA 37 / KIEDY ŚWIAT RUNIE… Z DNIA NA DZIEŃ…

Witaj Aniu.


Czytam Twojego bloga już kilka lat i jestem zachwycona, a te anonimowe wyznania to strzał w dziesiątkę. Pomyślałam, że napiszę. Już nie mam sił, nie mam się komu wygadać, potrzebuję wsparcia. Dlatego chciałam opisać moją historię.


Zaszłam w ciążę mając 21 lat, byliśmy wtedy już 4 lata w związku. Nie była to planowana ciąża, ale cieszyłam się. Jednak mój chłopak zerwał ze mną gdy tylko dowiedział się o ciąży. Myślałam, że gdy zobaczy małą to zmieni zdanie, ale nie. Widział ją tylko raz, z własnego wyboru.

Dziś córka ma 7 lat, nie zna go w ogóle. Bałam się, że sobie nie poradzę, że nie dam mojemu dziecku szczęśliwej, pełnej rodziny. Przepłakałam wiele nocy. W końcu gdy trochę doszłam do siebie, po kilku miesiącach od narodzin, zaczęłam spotykać się z moim przyjacielem. Chłopak starszy ode mnie, ale dogadywaliśmy się jak nikt inny. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Pocieszał mnie, doradzał, pomagał, był zawsze gdy go potrzebowałam. Zostaliśmy parą. Pomagał mi przy córce, traktował ją jak swoje dziecko. Dodam, że córka wie, że nie jest to jej prawdziwy tata.

Zamieszkaliśmy razem. Dziękowałam co wieczór Bogu za to, że moje dziecko jest zdrowe, ma dom, rodziców którzy ją kochają, że mam prace. Czułam się spełniona, szczęśliwa i kochana.

Rok temu zaszłam w drugą ciąże i bardzo cieszyliśmy się że nasza rodzina się powiększy. Planowaliśmy ślub, większe mieszkanie. Niestety szybko poroniłam. Wspieraliśmy się, rozmawialiśmy dużo, staraliśmy się o kolejne dziecko, wszystko było dobrze.

Któregoś dnia, gdy wróciłam z pracy, zastałam pustą szafę mojego narzeczonego. Nie zostawił żadnej wiadomości, nie odbierał telefonu, nie odpisywał na sms. Dopytywałam jego rodzinę, znajomych, ale dowiedziałam się tylko tyle, że wrócił do domu rodziców, więc wybrałam się tam, nie wiadomo na co licząc.

Usłyszałam od niego, że on nie jest gotowy na rodzinę, że kocha mnie i moją córkę, ale niestety, to nie jego priorytety. 7 lat wspólnego życia, a on potrzebuje czegoś innego. Nie wierzę. Jak tak można się zachować, zmienić z dnia na dzień? Nie wiem. Jestem załamana, nie wiem co robić. Znów zostałam sama z córką, która pyta ciągle o tatę. Nie wiem jak mam się zachować. Wiem, że muszę być silna dla córki, bo to mądra dziewczynka, ale jak to zrobić, skoro się nie układa?

W koło same szczęśliwe pary, rodziny, uśmiechnięci tatusiowie, a my dwie. Co teraz? Jak wytłumaczyć dziecku coś czego sama nie rozumiem? Czy ja i moja córka możemy być szczęśliwe nie mając u boku żadnego mężczyzny? Sama wychowywałam się bez ojca, nie chcę żeby moja córka też tak miała. Czy to źle, czy to za dużo, że chciałam dać mojej córce to czego sama nie miałam?


Nie chcę myśleć nawet o tym, że może za jakiś czas mogłabym zacząć spotykać się z kimś na nowo. Nie potrafiłabym zaufać chyba kolejnemu facetowi, bałabym się, że znów coś pójdzie nie tak, nie chcę też mieszać córce w głowie. Jak sobie z tym poradzić?


Pozdrawiam. Pomóżcie.

 

#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.

Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : kontakt@nieperfekcyjnamama.pl. Najciekawsze pojawiają się na blogu w każdą niedzielę.