MOTYLE W BRZUCHU? NA CO TO KOMU?

 

Która z nas nie tęskni za tym wspaniałym czasem zakochania… kiedy czuło się motylki tu i tam. Kiedy tęskniło się za obecnością tej drugiej osoby, mimo, że widzieliśmy się zaledwie godzinę temu. Kiedy każde jej słowo, każdy gest był idealny, perfekcyjny i wyjątkowy. Wiele z nas ten etap ma już dawno za sobą. I czasem, w jesienny wieczór, gdy siedzimy przed tv patrzymy na tę swoją połówkę (jabłka? pomarańczy?) i wspominamy tamte czasy. Minęły. Bezpowrotnie.

Robi Ci się wtedy smutno? Że nie poczujesz już takiego szybkiego bicia serca na widok kogoś? No to przeczytaj, dlaczego czasem stały, długoletni związek jest lepszy od tego świeżego.

NIE MUSISZ UWAŻAĆ NA SŁOWA

Kiedy poznajesz kogoś, zależy ci, żeby dobrze przed nim wypaść. Ważysz każde słowo. Dobę przed spotkaniem układasz sobie w myślach co mówić, jak mówić, czy gestykulować, jak złożyć ręce, jak zarzucać włosami. Dać je za ucho, czy wypuścić na oczy? Siedzisz jak kretynka przed lustrem i ćwiczysz mimikę twarzy. Kiedy już go spotkasz, zaczynasz telepać się wewnątrz i wszystko co sobie ułożyłaś w głowie, wylatuje. Masz wrażenie, że kiedy mówisz to słychać nawet twoje błędy ortograficzne. I zawsze masz wrażenie, że wypadłaś źle. Nie tak, jak sobie zaplanowałaś.

W stałym związku, luz. Czasem coś chlapniesz, przekręcisz, ale teraz już nawet tego nie zauważasz. Wolność słowa, w każdym wydaniu.

NIE MUSISZ UDAWAĆ, ŻE TEN BĄK TO NIE TWÓJ

Każdy świeży związek ma to do siebie, że ludzie udają przed sobą nawzajem, że temat kup, bąków i tych wszystkich przyziemnych, ludzkich rzeczy nas nie dotyczy. Ależ oczywiście, że świeżo zakochani nie wydalają. A jeśli im się zdarzy to w łazience zawsze pachnie wtedy kwiecistą łąką. Odbiło ci się po romantycznej kolacji? Ojejku, przepraszam, chichoczesz. Ja tak nigdy. To pierwszy raz w życiu. Idziesz sikać i zaciskasz zwieracze, żeby nie było słychać…

W stałym związku, wchodzisz to łazienki i już cię nie dziwi ten smród. Obiad był dobry to i wydalanie poszło. Przy posiłku cieszysz się, że możesz wypuścić z brzucha nadmiar powietrza i jesz dalej. Bez “ojejku”, tylko “ale się nażarłam”. A jak sikasz to na całego. Ciśnienie robi swoje.

PREZENTY I KWIATY BARDZIEJ CIĘ CIESZĄ

Myślisz, że cała spontaniczność już uleciała, tymczasem to właśnie w świeżych związkach możesz się spodziewać kwiatów na randce, świeczek, długich spacerów. Nie zastanawiasz się czy facet cię czymś zaskoczy, bo wiesz, że będzie się starał być romantyczny i masz jak w banku, że z czymś wyskoczy.

W stałych związkach jeśli ujrzysz w jego rękach bukiet kwiatów, czekoladki, wino albo cokolwiek innego kupionego z myślą o tobie… to naprawdę czujesz się zaskoczona. To jest jak grom z jasnego nieba. On potrafi być spontaniczny. Fakt, raz na ruski rok, ale za to z jakim rozmachem. Pamiętasz potem tę datę przez następne pięć lat. Wnukom będziesz opowiadać.

NIE MA JUŻ POZYCJI, W KTÓREJ MOŻESZ ŹLE WYGLĄDAĆ

Wiesz, że masz małą oponkę na brzuchu, więc każde spotkanie to siedzenie na wdechu. Wciąganie brzucha opanowałaś do perfekcji. Wiesz jak usiąść, jak położyć rękę, siadasz lepszym profilem do partnera. W intymnej sytuacji pilnujesz odpowiedniego światła.

W stałych związkach nie dziwi nikogo już ani twój brzuch… ani jego. Jeśli kiedykolwiek go wciągasz to na pewno nie przy swoim facecie. Poród rodzinny? W gorszej pozycji, sytuacji i świetle już nie mógł cię widzieć.

NIE MUSISZ SIĘ PILNOWAĆ

Zaprosił cię do restauracji. Przypominasz sobie jakich sztućców trzeba używać. A co, jeśli zamówi sushi? Włączasz youtube i uczysz się obsługi pałeczek. Żeby tylko nie było kurczaka. Jak zjeść kulturalnie udko?
W stałym związku wygląda to tak: wchodzisz do znajomej knajpy, zamawiasz kurę. Łapiesz w rękę kość z mięsem i gryziesz.

SPOTKANIE Z TEŚCIOWĄ

Umierasz na zawał przed każdym spotkaniem. Chcesz, żeby cię zaakceptowała. Chcesz być częścią rodziny, kimś z kim miło się spotkać. Bardzo starasz się polubić jego mamę… bo to jego mama. Szybko wyłapujesz co lubi, czym się interesuje. Poruszasz tematy, które mogą was zbliżyć. Proponujesz pomoc przy przygotowaniu posiłku, sprzątasz talerze ze stołu. Chcesz, żeby było miło.

Po kilku latach nie robisz już nic na siłę. Albo ją lubisz, albo nie. Musi zaakceptować cię taką jaką jesteś. Bo zamierzasz być z jej synem, założyć rodzinę i żyć długo i szczęśliwie. Nic w sobie zmieniać nie będziesz.

 

Tęsknisz za motylami w brzuchu? Wszystkie te motyle zamieniają się z czasem w bąki.

A mimo to, wciąż trochę żal.