WIESZ CO POWIEDZIAŁOBY TWOJE DZIECKO, GDYBY UMIAŁO MÓWIĆ JAK DOROSŁY?

 

Nie martw się mamo… To tylko zmęczenie.

Byłaś dziś ze mną, byłaś blisko. Widziałam jak bardzo mnie kochasz, naprawdę.

Widziałam to, gdy stałaś w kuchni i gotowałaś naszą ulubioną zupę, mimo, że sama za nią nie przepadasz. Potem widziałam tę miłość w dżemie… który rozsmarowałaś na naleśniku. Widziałam uśmiech, kiedy prosimy o kolejną dokładkę.

Pochwaliłaś mnie, mimo, że piętnaście razy popełniłam błąd. Kiedy w końcu się udało czułam ogromną radość. Przytuliłaś mnie i wtedy wiedziałam, że mimo wszystko jesteś ze mnie dumna. Lubię, gdy mnie tak często przytulasz. Wiem, że kochasz mnie taką jaka jestem, nawet jeśli popełniam gafy i nie uczę się tak szybko, jakbyś chciała.

Wiem, że rano się śpieszysz, ale mimo to, poczekałaś, gdy jakimś dziwnym trafem bluzka poplamiła się pastą do zębów… Zdenerwowałaś się, ale czekałaś.

Lubię widzieć Cię, gdy kończę swoje zajęcia. Lubię wiedzieć, że interesuje Cię jak minął mi dzień. Czuję Twoją troskę w pytaniu: “czy wszystko w porządku?”, “wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć?”. Dlatego zawsze myślę o Tobie, gdy wydarzy się coś nowego. Nie mogę się doczekać kiedy to wszystko będę mogła Ci opowiedzieć.

Dajesz mi dużo swobody, ale wiem, że trzymasz rękę na pulsie. Gdy się potknę, zawsze jesteś obok. Dmuchasz na obolałe kolano i całujesz czoło. Czuję Cię obok, gdy gorączkuję, a Ty wtedy trzymasz mnie za rękę. Wiem, że boisz się o mnie.

Na każdym kroku czuję Twoją miłość. I to jest takie piękne, mamo. Nawet jak krzykniesz, nawet jak się wściekniesz, to wiem, że za chwilę Twój uśmiech znów powróci. Ja też przecież czasem krzyczę i się denerwuję…

Dziękuję za kanapki, obiad, czyste i pachnące pranie. Dziękuję za nowe spodnie i klocki. Za to, że czekasz, gdy mnie nie ma. Za nasze rozmowy i wygłupy. Za to, że jesteś obok i powtarzasz, że kochasz mnie za to jaka jestem. Tylko Ty widzisz to, czego nie widzą inni. Dziękuję za wszystkie noce, gdy wstawałaś, aby mnie nakarmić. Żeby mnie nosić i przytulać. Dziękuję, że nie słuchałaś tych, którzy mówili, że muszę się wypłakać. Tuliłaś i całowałaś zawsze, gdy tego potrzebowałam. Za każdy spacer, zabawę i czytanie książek.

Widzę Twoją miłość we wszystkim co dla nas robisz. W każdej minucie, którą nam poświęcasz. W tym, że odkładasz telefon, gdy zaczynamy się razem bawić. Gdy przynosisz szklankę wody przed snem, bo znów zachciało nam się pić.

Ty się nie martw, mamo. Kiedy dorosnę nie będę pamiętać żadnych Twoich słabości, żadnych błędów ani potyczek. Zapamiętam za to zapach pieczonego ciasta przed Świętami, to jak biegałaś za mną, gdy uczyłam się jeździć na rowerze. Zapamiętam wojnę na poduszki, naszą bazę pod stołem i skakanie w kałuży. Dlaczego więc tak się wściekasz, że coś Ci nie wyszło?

Pozwalasz mi być sobą i to jest najcenniejsze. Nie muszę nosić różowych kokardek, mogę wspinać się na drzewa, zdzierać kolana i czasem (ups!) podziurawić buty. Cierpliwie wrzucasz wszystko do bębna i pierzesz. Tysięczny raz w tym miesiącu.

Kiedyś docenię nawet każde Twoje “nie” i “nie wolno”. Zrozumiem, że to wszystko dla mojego dobra. Teraz jeszcze się buntuję i pewnie jeszcze długo będę, ale uwierz mi, w końcu zrozumiem.

Nie martw się, mamo. To tylko zmęczenie. Ja czuję Twoją miłość codziennie.