jak wychowywać rodzeństwo

PRZEKLEŃSTWO JAKIE RZUCIŁA NA NAS MAMA…

 

KUBA

Mam 5 lat.
Mam fajnego starszego brata. Dawid jest najlepszy. Kiedy dorosnę i będę w drugiej klasie tak jak on, chcę być taki sam. Jest odważny, szybki, mądry, dobrze się uczy i mama wciąż go chwali. Lubię się z nim bawić, bo pokazuje mi nowe rzeczy i ma świetne pomysły. Mama kocha go bardziej ode mnie, więc jeśli mu dorównam to też będzie mnie tak kochała.

 

Mam 10 lat.
Próbuję go dogonić. Ścielić łóżko tak samo. Odnosić talerz po obiedzie. Ale wciąż wszystko wychodzi mi na odwrót. Mama powtarza, bym brał przykład ze starszego brata. “Nie możesz być taki jak on?“. Dawid ma lepiej, bo jest starszy i wszystko już umie.

 

Mam 15 lat.
Nienawidzę go. Laluś, maminsynek, kujon. Nie chcę być taki. Niech sobie mamusia go zagłaszcze, niech się chwali wyjątkowym synalkiem. Nigdy mu nie dorównam, zawsze będę tym młodszym, głupszym, któremu trzeba dawać dobry przykład. Mam do gdzieś.

 

Mam 20 lat.
Na złość mamie nie poszedłem na studia. Wystarczy jeden profesorek w rodzinie. Duma i zakała rodziny. Dawid i ja. Tak to wygląda, tak to zawsze wyglądało. Mądry i głupi. Chwalenie i sprowadzanie do parteru. Bystrzak i tępak. Nie zamierzam mamie już nic udowadniać. Wykrzyczałem jej ostatnio, że trzeba było skończyć na jednym dziecku skoro drugie takie nieudane.

 

Mam 30 lat.
Naprawiamy z bratem nasze relacje. Dopiero teraz widzimy ile błędów zrobiła nasza mama i jak to się na nas odbiło. Oddaliliśmy się od siebie już dawno, dziś obaj mamy własne rodziny. Spotykamy się często. Staram się nie myśleć o nim, jak o kimś lepszym. Całe życie miałem kompleksy. Całe życie myślałem o sobie jak o kimś gorszym, nieudanym, wstydem dla mamy. Poddawałem się już na starcie. Myślałem o tym, jak zrobiłby to Dawid i dochodziłem do wniosku, że ja tak nie potrafię. Wolałem więc się poddać. Obaj wyjechaliśmy daleko od domu. Tutaj mamy tylko siebie i nasze relacje, choć wciąż zaburzone, zaczynają się poprawiać. Muszę tylko wciąż pracować nad swoją samooceną, którą zdeptała mama. Może chciała mnie w ten sposób motywować… Wybrała zły sposób. Najgorszy.

 

DAWID

Mam 5 lat.
I młodszego braciszka. Kuba jest fajny. Mamy wspólny pokój, razem się bawimy. Mama powiedziała, że teraz muszę spędzać z nim czas, żeby nauczyć go wielu potrzebnych rzeczy. On jest jeszcze malutki i niewiele rozumie, a ja jestem dorosłym starszym bratem. Ale fajnie.

 

Mam 10 lat.
Jaki przykład dajesz młodszemu bratu?“. Mama wciąż powtarza, że Kuba wszystkiego uczy się ode mnie, bo jestem dla niego wzorem, dlatego muszę dobrze się uczyć, słuchać rodziców i poprawiać młodego. Wkurza mnie, że jest taki we mnie wpatrzony, bo wszędzie za mną łazi. Nawet jak przychodzą do mnie koledzy to siedzi z nami. Potem mama krzyczy, że brzydko się wyrażaliśmy, a Kuba wszystko słyszy i powtarza. Muszę się pilnować.

 

Mam 15 lat.
Lubię, gdy mama mnie chwali. Staram się mieć najlepsze stopnie, ale w klasie są lepsi uczniowie. Choćbym zakuwał całą dobę bez przerwy to i tak im nie dorównam, a rodzice chcą bym był najlepszy. Jeśli przestanę się dobrze uczyć to Kuba nie będzie miał motywacji i też sobie odpuści. Co byłby ze mnie za brat, gdybym dał mu zły przykład?

 

Mam 20 lat.
Miliony dodatkowych lekcji, opłaconych korepetycji, kursy językowe, gra na gitarze… Rodzice musieli wydać fortunę na te wszystkie zajęcia. Nie mogę ich teraz zawieść. Zawsze byłem stawiany na podium, jeśli teraz coś nie wyjdzie stracą do mnie zaufanie. Kuba ma w nosie naukę, wagaruje, woli chodzić na imprezy i podrywać dziewczyny. Zazdroszczę mu, choć naraża się mamie. Ja nie miałem nigdy takiej odwagi, by przeciwstawić się rodzicom. Muszę pójść na studia, bo tak bardzo pokładają we mnie swoje nadzieje.

 

Mam 35 lat.
Obaj mieszkamy za granicą. Ożeniliśmy się, a za chwilę urodzi mi się syn. Dopiero teraz dostrzegamy jak bardzo jesteśmy do siebie podobni, choć przez całe życie nas porównywano. Ja, wzór do naśladowania, ale bez własnego zdania, brnący po trupach do celu, wygrywający konkursy, by udowodnić, że nie ma lepszych ode mnie. Starałem się być chlubą rodziny. Widziałem dumne i zadowolone twarze rodziców, imponowało mi to, choć miałem dosyć książek i czasem po prostu chciałem się bawić. Czułem na sobie odpowiedzialność za Kubę. On starał się być taki jak ja, nie mogłem zachowywać się inaczej. Dziś dostrzegam ile kompleksów ma mój brat, nie potrafi walczyć o swoje i z każdą decyzją biegnie do mnie. Mam ochotę powiedzieć mu czasem, że ja wcale nie jestem taki dobry, jak sądzi. Że zawsze byli lepsi ode mnie, a ja tylko udawałem… bo musiałem.

 

Święta znów spędzimy u mamy. Ja będę cicho siedział przy stole, gdy zacznie chwalić moje sukcesy i obecną pracę. Kuba znów trzaśnie drzwiami, gdy usłyszy, że trzeba było iść w ślady starszego brata to też lepiej by zarabiał.

Potem wrócimy do siebie i cały kolejny rok będziemy naprawiać to, co zepsuła mama jednym zdaniem.