ŚLUB KSIĘCIA

SZUKAM KSIĘCIA DLA SWOJEJ CÓRKI

 

Byłam niemal pewna, że ślub książęcy w ogóle mnie nie zainteresuje. Nie słuchałam tych wszystkich nowinek o przygotowaniach do uroczystości. Czasem coś niechcący wpadło mi w ucho, gdy włączałam radio w samochodzie albo sprzątałam przy włączonym telewizorze. Nie ruszało mnie to.

I dziś było tak samo. Ogarniałam dom, gotując na szybko obiad i jednym okiem zerkając na ekran. Tematem jednak szybko zainteresowała się Martyna. Nie codziennie włączam przecież śluby w tv. Zaczęłam tłumaczyć, kto z kim, dlaczego, że książę, królowa i to wszystko, co może zrozumieć ośmiolatka.

To niesamowite jaki błysk w oku może wywołać “prawdziwa księżniczka”. Martyna nieruchomo siedziała, wpatrując się w transmisję na żywo, co rusz pokrzykując do “niekumatych” sióstr: Patrzcie! Jedzie księżna! Mamoooo, chodź szybko! Jedzie już do kościoła! Wooooow, jaka suknia. Jaka ona piękna…

Patrzyłam na tę małą dziewczynkę i wiedziałam, co siedzi jej teraz w głowie. Każda z nas kiedyś marzyła o białej sukni, księciu i niekończącej się bajce. Przerwałam więc sprzątanie, gotowanie i ogarnianie domu. Usiadłam obok i sama ze wzruszeniem obejrzałam cały książęcy ślub.

Nie, nie marzyłam o zostaniu księżniczką. Za stara jestem, by wierzyć w bajki. Mój “książę” właśnie wiercił dziurę w suficie. A moje królestwo zasypał biały syf, który zaraz będę musiała odkurzyć. Ale jako mama trzech dziewczynek, mimowolnie szukałam wzrokiem mamy Meghan. I ilekroć ujęła ją kamera, ja ryczałam.

Mamo! Ty płaczesz?

Wyobrażam sobie, co mogła czuć mama panny młodej. Co mogła czuć moja mama, gdy wychodziłam za mąż. I jak ja rozpadnę się na kawałki na ślubie którejkolwiek ze swoich córek.

Chcę, by każda z nich wyszła za księcia. I olać tę kasę, popularność, władzę. Pomińmy ten stutysięczny tłum ludzi, który czekał na parę młodą i wesele na 800 osób. Przecież można być bardzo nieszczęśliwą księżną, jak Diana… Nie o takim księciu dla swoich dzieci marzę. Niech to będzie książę, który obdaruje ją szacunkiem, odda jej całe swoje wsparcie, niech stoi przy niej murem. Facet, kochający miłością czystą. Nie ktoś, kto zamknie ją w domu twierdząc, że baby są od wychowywania dzieci. Nie ktoś, komu będzie musiała udowadniać każdego dnia, że wcale nie jest tak beznadziejna jak on myśli.

Chcę, by każda z nich miała księcia z prawdziwego zdarzenia. Choćby całym jego dobytkiem miała być jedna walizka. Bo życie pokazuje, że jeśli dwoje ludzi bardzo się kocha, to są w stanie przeciwstawić się wszystkiemu co złe i trudne.

Dałam się wciągnąć w ten ślub. Siedziałam w tym kościele na miejscu mamy Meghan. Moja córka była panną młodą. A ja najszczęśliwszą kobietą na świecie.

No bo jeśli tak zryczałam się przed telewizorem, to na prawdziwym ślubie popłynę rzeką własnych łez… Byle tylko dobrze wybrały…