jak nauczyć dzieci porządku

JAK NAUCZYĆ DZIECI PORZĄDKU? MÓJ KONTROWERSYJNY SPOSÓB

 

Dzieci w końcu zasnęły. Wymykam się na palcach z ich pokoju. W końcu trochę odpocznę.

Wchodząc do salonu potykam się o pluszowego misia, biorę go do rąk, by odstawić na półkę, podnoszę wzrok… i zamieram. Pokój zamienił się w plac zabaw, który wyglądał jakby bawiło się na nim z kilkanaście małych dzieciaków. A to przecież tylko troje szkodników. Żegnaj odpoczynku, zanim to wszystko posprzątam minie chyba północ. W końcu opadam na kanapę, salon czysty, ale nie mam już sił nawet na czytanie książki… Małe jeszcze są. Kiedyś się nauczą. Potrzebują trochę fajnego dzieciństwa.

Mijają kolejne dni. Próbuję uczyć córki, że zabawki należy odkładać na swoje miejsce. Z różnym skutkiem. Czasem samodzielnie zbierają zabawki, czasem marudzą. Wzrok kota ze “Shreka” wyćwiczony mają do perfekcji. I nagle zaczynam im odpuszczać. Bo miały męczący dzień. Bo katar. Bo już późno i dawno powinny być w łóżkach. I zarzynam się. Każdego wieczora zamiast lądować na kanapie z kubkiem herbaty, łykam zimny napój między układaniem kolorowanek a zbieraniem klocków.

W ciągu dnia sprzątanie odwalamy za pomocą zabawy. Wieczorem nie ma już na to sił.

Zaczynam suszyć im głowy, że jeśli nie sprzątną po sobie zabawek to w końcu zgubią się w tym bałaganie. Albo pogryzie je nasz pies. I nie będzie ulubionych lalek ani mebelków, nie będzie wanienki do kąpania Hani i Oli, ani wózka. Zeżre je nasza Lejdi.

Nie działa. Chwila mojej nieuwagi i znów podnoszę zabawki z podłogi.

Dosyć tego. Wpadam w szał i chowam ulubione lalki dziewczynek. Chowam je tak, żeby nie mogły ich znaleźć. Wiem, że z samego rana zaczną się poszukiwania.

Dzieci szukają wszędzie. Wołają swoje lale po imieniu… a mi pęka serce. Może je wyciągnę? Może popuszczę? Nie można chyba być tak zatwardziałą i zimną matką? Ale czego się nauczą, gdy nagle lalki cudownie się odnajdą? Wytrzymuję całą sobotę. Mąż podziwia mnie za konsekwencję, ale sam przyznaje, że to co robię jest okropne.

W końcu dziewczynki tulą swoją Hanię i Olę. Radości nie ma końca.

Kładę je do snu. Wchodzę do salonu. Ani jednej zabawki… 1:0 dla mnie. Robię sobie ogromny kubek herbaty.

Wtem, potykam się o kapcie męża. Już wiem co z nimi zrobię, by nauczył się porządku.