DZIECKO “NIKT”

 

Moja mama urodziła nieudacznika, życiową fujarę, „przegrańca”. Moja mama urodziła mnie…

1984r.

Mam cztery lata. Chodzę do przedszkola. Mama budzi mnie co rano i pogania. Wszystko robię wolno. Zbyt wolno. Guzdram się. Przeze mnie mama kolejny raz spóźnia się do pracy. „Przeze mnie są same problemy”. Czuję jak zbyt mocno łapie mnie za ramię i nerwowo przebierając palcami zapina mi zamek w kurtce. Nie odzywa się, gdy idziemy do przedszkola. Ciągle ją denerwuję.

1990r.

Próbuję odrabiać zadanie domowe. Kobiecy krzyk zabija moje skupienie. Ktoś wyrywa mi kartkę z zeszytu. ŹLE!!! Znowu źle… „Czy ty nie potrafisz napisać jednego zdania poprawnie?”… „Nic nie umiesz!”… „Nie nadajesz się do niczego!”… Mama znów ma rację.

Patrzę na jej zmęczoną twarz. Jest ładna. Gdy się uśmiecha jest naprawdę śliczna. Częściej jednak widuję tę „złą zmarszczkę” na czole. Ja ją tam maluję. Zawsze.

1992r.

26 maja. Białe koszule, granatowe spodnie, przylizane włosy i tłumy w szkolnej sali gimnastycznej. Jakaś dziewczynka recytuje wiersz. Przepięknie. Uszy puchną od ogromu braw. Staję na samym środku sceny. Głęboki oddech… Powietrze wypełnia moje płuca, uszy, głowę… Czuję jak serce tłucze mi się pod bluzką. Głupi mięsień. Tak pani mówiła ostatnio na lekcji. To tylko mięsień. Nie słyszę swojego głosu, gdy zaczynam swoją kwestię. Tłum znika, widzę tylko mamę w pierwszym rzędzie. Zapominam słów. I ta cisza. Ta straszna cisza, która wbija mnie w podłogę. Widzę zaciśnięte matczyne usta. Znów zawiodłem…

1995r.

Nie zdam tych egzaminów. Mama tak mówi. Takich głupków nie przyjmują do dobrych szkół. Ktoś przecież musi kopać rowy.

2000r.

Idę środkiem chodnika. Pod pachą trzymam teczkę ze świadectwami. To już kolejna rozmowa o pracę. Wiem, że nikt nie powierzy odpowiedzialnych zajęć komuś takiemu jak ja. Przecież zawsze było „zbyt wolno”, „źle”, „niepoprawnie”.

Spoglądam na swoje odbicie w sklepowych witrynach. Gamoń! Nieudacznik! Z tobą zawsze są problemy!

Czuję zimną klamkę pod palcami. Stoję chwilę. Nie naciskam jej.

Zawracam.

Mama cały czas miała rację.

Jestem nikim.