ŚCIĄGNIJ MAJTKI, PROSZĘ…

 

Pewnego dnia czteroletnia jeszcze Martynka po powrocie z przedszkola oznajmiła mi:

„Wiesz mamo, a jeden z chłopców w przedszkolu poprosił mnie, żebym zdjęła majtki...”

Zamurowało mnie. Wykrztusiłam tylko:

„I co zrobiłaś?”
„Nie zdjęłam, bo się wstydziłam, ale on potem podglądał mnie jak siusiałam.”

Teoretycznie mogłam uznać, że w tym wieku nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo, że zainteresowanie kolegi może brać się z naturalnego rozwoju i zwykłej dziecięcej ciekawości. Mogłam, ale nie zrobiłam tego. To była świetna okazja do tego, żeby poważnie porozmawiać z nią o molestowaniu seksualnym. Oczywiście bez wykładu, a w sposób taki, by już czteroletnia dziewczynka wiedziała na co absolutnie się nie godzić.

Możemy udawać, że to za wcześnie na taką rozmowę. Możemy przyjąć, że mówiąc o wykorzystywaniu na tle seksualnym tylko niepotrzebnie wystraszymy dziecko. Ale nie uchronimy go przed złem tego świata, nawet jeśli przebywamy z nim przez większość czasu.

Statystyki są zatrważające.

Najwięcej tego typu wykroczeń spotyka dzieci ze strony najbliższych mu osób. Wujków, cioć, sąsiadów, dziadków… Ze strony osób, którym ufają. I zapewniam, że zdecydowana większość rodziców dzieci wykorzystywanych seksualnie dałaby sobie rękę uciąć za tę osobę. Właśnie dlatego uważam, że na tego typu rozmowę nigdy nie jest za wcześnie. Trzeba tylko umiejętnie dobrać słowa i właściwie przekazać to, co najważniejsze.

Na co dzień popełniam masę błędów. Zbyt szybko się denerwuję, czasem reaguję nieadekwatnie do sytuacji. Na pewno zbyt często podnoszę głos. Kieruję się intuicją, choć bywa zawodna. Ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo moich dziewczynek, absolutnie perfekcyjnie podchodzę do tematu. Nie ma na świecie nic ważniejszego niż to, by moim dzieciom nie groziło nic złego. Jak każda z nas staję się lwicą. Ochronię własnym ciałem jeśli będzie trzeba, ale przede wszystkim nauczę jak mają reagować, gdy mnie nie ma w pobliżu.

Mocnym fundamentem do rozpoczęcia rozmów na temat molestowania jest wcześniej wypracowane zaufanie dziecka. Z resztą, nie wyobrażam, że mogłoby być inaczej. Wiem, że Martynka mi ufa i wie, że zawsze może na mnie liczyć. Nawet jeśli coś przeskrobie, a samodzielnie przyzna się do winy to zawsze jest przeze mnie chwalona. Za odwagę i uczciwość. Myślę, że to właśnie dlatego przychodzi do mnie, gdy dzieje się coś złego. Ma we mnie oparcie i jestem dumna, że udało mi się to osiągnąć.

Również ode mnie dowiedziała się, że nie wszyscy ludzie są dobrzy. Że miło wyglądająca pani wcale nie musi taka być. Że pan mówiący, że jest przyjacielem rodziców może kłamać. Oczywiście od razu uprzedziłam, że może tak być, ale wcale nie musi, żeby przypadkiem nie uciekała od każdej osoby, która powie jej „cześć”.

No i najważniejsze, molestowanie dzieci:

Właśnie wtedy, gdy miała cztery lata, wytłumaczyłam jej czym są części intymne. Że to JEJ części intymne i nie należy ich pokazywać, nawet jeśli ktoś prosi albo obieca coś w zamian. W naszym domu nie wstydzimy się nagości, co prawda nie paradujemy cały dzień eksponując goły tyłek, ale ciało człowieka to nie temat tabu. I tego uczę córki. Że istnieje coś takiego jak intymność. Że mają prawo do siusiania w samotności, jeśli tak właśnie chcą. Że nie muszą przebierać się w towarzystwie kolegów i koleżanek jeśli się wstydzą. Natomiast nikt nie może dotykać tych okolic. A każdorazowa próba ma skończyć się ich krzykiem i ucieczką. Dzięki zaufaniu jakie mam od córki wiem (i mam nadzieję, że tak jest), że nawet próba zastraszania jej będzie mi zgłoszona.

To nie była jednorazowa rozmowa. Na co dzień przypominam jej w delikatny sposób o tym, o czym już wie. Gdy wraca od koleżanki albo znajomych zawsze pytam czy dobrze się bawiła. Pytam też o to co najbardziej i najmniej jej się tam podobało. Zwykłą rozmową można osiągnąć bardzo dużo.

Ludzie bywają źli, a dzieci są naiwne i często bezbronne. Mój mąż powiedział mi kiedyś:

„Gdyby coś takiego spotkało nasze córki to sam dorwałbym gnoja!”.

Pytanie tylko czy chcemy tego gnoja dorwać po fakcie, czy uchronić dzieci wcześniej. I to dużo wcześniej, bo dziecko jest w stanie zrozumieć więcej niż sądzimy.