CHODŹ, POWIEM CI JAK MASZ WYGLĄDAĆ I JAK MASZ CZUĆ…

 

Każda z nas chciałaby być jedyna w swoim rodzaju, oryginalna i wyjątkowa. Lubimy się wyróżniać w tłumie, błyszczeć, zaskakiwać. Jednocześnie gdzieś, ktoś tam bierze do ręki nożyce i wycina formę, w którą trzeba się zmieścić, by być tą „wyjątkową”. Odgórnie wyznacza się granice tej oryginalności. Mieścisz się, jesteś ok. Jeśli forma jest poza twoim zasięgiem to nie pasujesz do ogólnie uznanego kanonu piękna.

Ideał.

Tak zwany zarys tego jak mamy wyglądać, jak się zachowywać, a nawet jak mamy czuć. Tu już nie ma dobra i zła, białego i czarnego. Tu jest dokładnie oznaczony typ kobiety. Koniecznie szczupłej, koniecznie zgrabnej i modnej. To typ matki perfekcyjnej, którą znamy z reklam. Zawsze uśmiechniętej, zawsze wypoczętej i spokojnej. Oglądamy okładki czasopism, na których błyszczą smukłe ciała celebrytek dwa tygodnie po porodzie. Kobiety, które genialnie łączą karierę z macierzyństwem, a wieczorami wiją się na ściankach. Takie chcemy być. Takimi prawami rządzi się ideał, do którego się porównujemy.

Tymczasem nie możesz być uznana za piękną i wyjątkową jeśli nie karmisz piersią. Słyszałaś kiedyś, żeby perfekcja kojarzyła się z butelką mleka w ręce? Nie możesz równać się z bio mamami jeśli kupujesz słoiczki z gotowym jedzeniem dla maluszka. Odstajesz od reszty, choć nadal nie możesz nazwać się wyjątkową, jeśli cała grupa przedszkolaków ma założoną czapeczkę, a ty tej cholernej czapeczki nie założyłaś dziecku. Wyjątkowa mama, jedyna w swoim rodzaju i oryginalna to ta, która odnajdzie się w grupie mam podobnych do siebie, ot cała wyjątkowość w dzisiejszym świecie.

Zmieścisz się w uznanych normach piękna pod warunkiem, że będziesz wiedzieć, że teraz szerokie obcasy są passe. Szpice odeszły do lamusa. Mini jest niemodna, a jeśli masz okulary to tylko z kwadratową oprawką. A może odwrotnie? To szerokie obcasy są na topie a sukienki maxi są obciachem? Cóż, jeśli chcesz być wyjątkowa, musisz znać aktualne trendy i co sezon wymieniać garderobę. Programy telewizyjne, kolorowe gazety, zdjęcia aktorek numer jeden w naszym kraju pokażą ci czym się teraz kierować, jak wyglądać i że spodnie, w których chodzisz do pracy nie nadają się na wieczorne wyjścia. Obserwuj i ucz się, będziesz oryginalna.

Narzuca nam się jak mamy żyć jednocześnie pouczając nas, żeby nie porównywać się z nikim. Pokazuje nam się aktualne trendy, nie zauważając, że tym sposobem cała grupa kobiet w podobnym wieku nagle zaczyna ubierać się tak samo. Katuje się nas artykułami, których tytuły dają nam w pysk. Kobieta, która karmiąc dziecko butelką czyta, że niewystarczająco walczyła o swoją laktację wpada w depresję. Obserwujemy fit kobiety i marzymy, że pewnego dnia nie będziemy aż tak zmęczone, by nie móc skakać przed ekranem laptopa w rytm liczenia trenerki. Dajemy się porwać modzie, a wciąż chcemy być wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju.

To wszystko czego uczymy się z mediów przekazujemy własnym córkom, by nie były gorsze, słabsze, by nie odstawały od reszty. Ciułamy ostatni grosz, żeby kupić im coraz lepsze kiecki. Pokazujemy jak ważny jest wygląd, nie skupiając się na tym, że to zadbana kobieta jest piękna. Okazuje się, że piękno to teraz trendy, moda, show.

Żyjemy pod dyktando innych. Dajemy się katować mężom, bo przecież w rodzinie nigdy nie było rozwodów. Ukrywamy swoje związki, bo wstydem byłoby przyznać się, że nowy partner jest 10 lat młodszy. Wciskamy się w za małe kiecki, byleby mieć świadomość, że kupiłyśmy rozmiar 36. Chodzimy w ciuchach, które nie do końca nam się podobają, ale teraz przecież wszyscy takie mają.

A ja tak bardzo chciałabym, żeby każdy mógł sam ustalić sobie własną definicję piękna. By każda kobieta czuła się wyjątkowo i kobieco. By dziecięca czapka nie była wyznacznikiem tego czy jesteśmy wystarczająco odpowiedzialnymi matkami. Żeby skarpetki ubrane do sandałów nie były głównym pośmiewiskiem facebook’owych memów. By ludzie mogli akceptować to, że kobieta może mieć dużo starszego lub dużo młodszego mężczyznę od siebie. By kobietom starczało odwagi, by odchodzić od mężów katów, nawet jeśli nie mieści się to w granicach historii rodzinnych. I w końcu, by małe dziewczynki, które niebawem staną się kobietami właśnie od swoich matek nauczyły się, że są piękne jeśli uśmiechają się do własnego odbicia w lustrze. Bez względu na trendy.