JAK UCZYĆ AKCEPTACJI. MAM DO TEGO NOSA!

 

Bardzo podoba mi się określenie, że niemowlę to człowiek z czystą kartką. To co zostanie na niej zapisane zależy w głównej mierze od nas, rodziców. I właśnie te pierwsze kartki będą miały największe znaczenie w dalszym, dorosłym życiu naszego dziecka. Cholera, brzmi bardzo poważnie, ale tak właśnie jest.

W pierwszych latach swojego życia dziecko przegląda się w naszych oczach. Jeśli mówimy, że jest śliczne, mądre, wspaniałe i wyjątkowe to samo się za takie uważa. Jeśli naszym zdaniem jest gamoniem, głupkiem, leniem i nic nie potrafi dobrze zrobić to rzeczywiście tak się czuje. Poczucie własnej wartości buduje już od najwcześniejszych lat swojego życia. Jeśli jest szanowane w domu, to również sam siebie szanuje. Jeśli czuje się kochane i akceptowane to również akceptuje siebie. Wiem, Ameryki nie odkryłam, ale czy nie zapominamy o tym na co dzień?

Nie chodzi tu zupełnie o to, by z każdej dziewczynki robić księżniczkę, a z chłopca rycerza, ale żeby tak wychowywać dziecko, by w przyszłości mogło realnie ocenić swoje możliwości i zaakceptować wady. Również te fizyczne jak większa masa ciała czy duża wada wzroku. Wiem co mówię, w moim domu zawsze był dużo ciepła i czułam się akceptowana w stu procentach. Nie wyrosłam na narcyza, znam swoje wady. Mam przecież lustro a pierwszą rzeczą, którą w nim widzę jest mój nos, dopiero potem cała reszta. I co z tego? Łukasz Jakóbiak też ma kichola a jest tak cudownym facetem, tak wspaniałym człowiekiem, że ilekroć go słucham moja motywacja rośnie do maksimum. Widzę te wszystkie celebrytki z idealnymi ciałami i swoje 164cm wzrostu z bardzo nieperfekcyjnym wyglądem o wątpliwej urodzie i autentycznie mam to gdzieś. Potrafię siebie akceptować, bo zawsze mnie akceptowano.

Jak więc zbudować poczucie własnej wartości u dziecka? Powiem ci co działa. Pochwały. Za wysiłek, starania czy dobre chęci. Za wyniki w nauce, sukcesy i dobre uczynki. To lepsze niż nagroda rzeczowa. Dziecko, które jest dumne z siebie jest również bardziej zmotywowane do dalszej pracy. I nawet jeśli mu nie wyszło to bardzo dobrze jest pochwalić je za samo staranie się. Chyba właśnie dzięki temu teraz nigdy się nie poddaję a porażki traktuję jak potrzebną naukę.

Kochaj. Nie za coś, ale mimo wszystko. I niech dziecko czuje tę bezwarunkową miłość, nawet jeśli nie zawsze zachowa się adekwatnie do naszych oczekiwań. Kiedy miałam 17 lat byłam bardzo zbuntowaną nastolatką i bardzo zawiodłam moich rodziców. Mimo, że wprost powiedziano mi o tym, ani przez moment nie czułam, że przestali mnie kochać. Moja córka kiedyś, gdy bardzo się zezłościłam zapytała czy wciąż ją kocham. I to była właśnie ta chwila, w której mogłam jej wytłumaczyć, że zawsze ją kocham, nawet wtedy gdy jestem zła. Nigdy więcej nie zadała mi tego pytania.

Daj wybór. Nawet jeśli wydaje ci się, że twoje dziecko i balet to dwie niepasujące do siebie rzeczy. Nawet jeśli wiesz, że jazda konna to będzie tylko chwilowy zachwyt. Nie chodzi o to, by spełniać zachcianki dziecka, ale żeby samo mogło wybrać swoje zainteresowania. Oczywiście mieszczące się w domowym budżecie. Ja skończyłam tylko rok rachunkowości, by móc przekonać się, że to nie dla mnie.

Dla każdego rodzica jego własne dzieci będą najfajniejsze i najwspanialsze. Pytanie, czy dzieci to czują?

Popełniam mnóstwo błędów na co dzień, wiem o tym. Ale jedna rzecz jest ponad wszystkim: miłość. Tę miłość chcę pokazywać w taki sposób, by córki zaakceptowały również swoje wady. By zrozumiały, że duży nos, czy nieumiejętność grania na gitarze nie czyni z nich mniej wartościowych ludzi. I tego się będę trzymać.