CHCĘ BYĆ CHUDA! NIE, NIE CHCESZ. CHCESZ BYĆ SZCZĘŚLIWA!

 

Większość kobiet nie potrafi wymienić swoich zalet, za to wszystkie bardzo szybko znajdą wady. I prawie zawsze dotyczą one wyglądu zewnętrznego.

Przed pierwszą ciążą byłam zadowolona ze swojego ciała. Zawsze byłam szczupła, jędrna i nie miałam żadnego problemu z utrzymaniem wagi. Jadłam co popadnie, o każdej porze dnia i nocy. Wymarzony model. Co więcej, nawet po porodzie nie miałam problemu, żeby wrócić do formy i nadal cieszyć się fajną figurą. Nie musiałam trzymać żadnej diety ani katować się ćwiczeniami. Łatwo przyszło i łatwo poszło.

Druga ciąża zmieniła wiele. Być może dlatego, że tym razem byłam starsza, a może dlatego, że nosiłam w sobie dwoje dzieci naraz. I mimo że za każdym razem przybrałam ponad dwadzieścia kilogramów, to za każdym razem waga leciała szybko w dół. Ludzie z otoczenia gratulują mi figury, nowo poznani nie chcą wierzyć, że mam troje dzieci. Ale wiesz, oni widzą tylko zewnętrzną formę. Tę ubraną.

Nie mam rozstępów, ale niestety raz rozciągnięta skóra na brzuchu nie wróciła na swoje miejsce w takim stopniu jakbym chciała. Najpierw rozpaczałam, potem zaakceptowałam fakt, że najprawdopodobniej tak już zostanie. Piersi nie mam w ogóle. Też jakoś przełknęłam ten stan. Można żyć, mieć się dobrze i czuć się wspaniale we własnej skórze także bez biustu.

Do momentu, gdy nie idziesz do sklepu kupować stroju kąpielowego. Tak jak ja dziś. Postanowiłam, że wybiorę strój dwuczęściowy. Mam gdzieś, czy oglądają się za mną faceci z podziwem czy kobiety z ironicznym uśmieszkiem. Serio. Ale przymierzając kolejny stanik opadłam z sił. Czy można nosząc rozmiar 32/34 dobrać tak biustonosz, żeby nie wyglądać jak dziecko? Po setnej parze zrezygnowałam. I chociaż na co dzień nie przeszkadza mi fakt noszenia kłamliwych push-upów to mimo wszystko ubierając strój kąpielowy doznałam paniki. Olać otoczenie, ale ja sama ze sobą źle się czułam. Tak jak zaraz po porodzie, gdy fałda cielska wisiała mi do kolan.

Nie wiedziałam jeszcze, że wychodząc z przymierzalni czeka mnie prawdziwa lekcja pokory. Przed dużym lustrem stała młoda dziewczyna, na oko gimnazjalistka. Z lekką nadwagą, ubrana w obcisłą kieckę, zdecydowanie za bardzo obcisłą. I wiesz co? Uśmiechała się do swojego odbicia prawie krzycząc do swojej towarzyszki (może siostry?), że wygląda genialnie. To prawda. Wyglądała. Mimo, że tu i tam trochę się wylewało. Ona była po prostu szczęśliwa i absolutnie tolerowała swój wygląd. „Ty durna” – pomyślałam. „Czemu nie możesz być jak ona? Z cyckiem czy bez, co za różnica?”.

Wróciłam do domu w momencie, gdy bliźniaczki budziły się z południowej drzemki. Przywitały mnie jak zwykle szerokimi uśmiechami, piskiem radości i zarzuconymi na moją szyję małymi pulchnymi rączkami. Czy mogłabym zrezygnować z tego tylko po to, by mieć jędrny brzuch i piersi jak sprzed ciąży? Czy moje wady zewnętrzne są na tyle ważne, żeby zakłócać mi radość z bycia mamą? Wyjdę w dwuczęściowym stroju na tych wakacjach. Za ręce będą mnie trzymać trzy wspaniałe cuda, moje dzieci. To moja najpiękniejsza ozdoba.

I będę się tego trzymać.

Do następnych zakupów…