SZARA MYSZ WYCHODZI NA SALONY

 

Był taki czas w moim życiu, że moje poczucie własnej wartości było równe zeru. Ciągle wyrzucałam sobie, że mam tylko średnie wykształcenie, w momencie, gdy moje koleżanki robią karierę, pną się po szczeblach sukcesu i osiągają swoje cele. Co ja robię? Wychodzę za mąż, rodzę dzieci i daję się zamknąć w czterech ścianach. I to na dobre kilka lat. W tym czasie awansuje również mój mąż a moja kariera kończy się wraz z podaniem obiadu na stół i zmianą kolejnej pieluchy. Tak, to co robi kobieta w domu, to jak zajmuje się dziećmi jest przeze mnie cenione, bo to naprawdę ciężka, ale również satysfakcjonująca praca. Jednak dla mnie niewystarczająca. Ciągle brakowało mi czegoś, żeby czuć się spełnioną kobietą. Czegoś, co pozwoliłoby mi myśleć o sobie jak o kimś wyjątkowym i niemniej ważnym niż znajome karierowiczki.

I w pewnym momencie dotarło do mnie w czym leży problem. W mojej głowie. W sposobie myślenia. To wszystko przekładało się także na moje relacje z innymi ludźmi. Jak łatwo można się domyślić, niełatwe relacje. Znalazłam sposób na pozbycie się kompleksów, na dawkę codziennej motywacji i chęci do działania. A to zaowocowało. Niedawno odebrałam statuetkę „Kobiety Sukcesu” przyznaną mi przez naszą regionalną gazetę. Ja. Kobietą sukcesu… Ta szara mysz, wiecznie niedowartościowana. W czym tkwi mój sekret? W codziennym powtarzaniu sobie kilku zdań. Powtarzaniu ich tak długo, aż sama w nie uwierzyłam.

  1. Jeśli ja w siebie uwierzę, uwierzą także inni.” – sprawdza się w stu procentach. Do momentu, gdy ciągle mówiłam o tym, że nie dam rady, znajomi pocieszali, że na pewno się uda. Ale bez przekonania. Cóż mogli powiedzieć? Teraz, gdy faktycznie wierzę w swoje możliwości, oni motywują mnie z zupełnym oddaniem.

  2. Mam mnóstwo powodów, by czuć się dumną!” – wykształcenie? To tylko papierek. Tytuł. Mam troje wspaniałych dzieci. Męża, który dodaje mi skrzydeł, gdy zapominam jak latać (nie, miotły mi nie podaje). Wybudowałam dom, spełniając tym samym marzenie całej naszej rodziny. Spełniam się w roli blogerki. Realizuję kolejne cele. I nie zatrzymuję się w pół kroku. Tak, jestem z tego dumna!

  3. Dobro wysłane w świat zawsze wraca” – sprawdzone. Im częściej zdarza mi się komuś pomóc, tym więcej radości otrzymuję z najmniej oczekiwanej strony.

  4. Wybaczam, bo tylko wtedy mogę spokojnie żyć” – Nie zliczę ile razy dostałam po tyłku od bliskich mi osób. Od tych pseudo-przyjaciółek na przykład. Jedna próbowała uwieść mi narzeczonego, druga ciągle chciała być lepsza rywalizując ze mną w głupi sposób, trzecia zwyczajnie się oddaliła, by wieść światowe życie, takie na wyższym poziomie niż obiadki dla dzieciaków. Wszystkim wybaczyłam. Kontakt urwałam, ale wybaczyłam. Oddycham pełną piersią (o ile tak można nazwać to co mam) i nie wysyłam nikomu swojej nienawiści.

  5. Nie zrezygnuję z siebie, nigdy!” – być może nigdy nie zrobię takiej kariery jak znajome. To raczej więcej niż pewne, ale mogę znaleźć własną ścieżkę do spełnienia. I to właśnie robię.

  6. Nie poniosłam porażki, to był tylko mój mały błąd.” – porażka kończy wszystko. Definitywnie przekreśla dalsze działanie. A ja chcę wstać, podnieść głowę i iść dalej. Błąd uczy, nie skreśla.

  7. Zasługuję na sukces!” – a dlaczego by nie? Bo ktoś uważa, że to co robię jest małowartościowe? Małowartościowy jest taki sposób myślenia. Zasługuję na wszystko co dobre, bo ciężko na to pracuję.

  8. Nie porównuję się z innymi.” – jestem jedynym takim egzemplarzem na ziemi. Nie kopiuję innych, nie chcę im dorównać, nie chcę rywalizować. Robię swoje i dzięki temu wyzbyłam się wszystkich kompleksów.

Naprawdę wierzę w to, że sposób postrzegania samej siebie ma ogromny wpływ na nasze życie, nasze działania i sukcesy/porażki.

A Ty masz swój sposób?