OD NOWEGO ROKU POSTANAWIAM…

Kiedyś z każdym nowym rokiem obiecywałam sobie złote góry. Że będę lepsza, fajniejsza, bardziej przebojowa, że spełnię swoje marzenia. Obetnę albo zapuszczę włosy, przeczytam 20 książek, schudnę 3 kilo, przyłożę się do matematyki. Nigdy nie udało mi się w pełni dotrzymać swoich postanowień. Potem odpuściłam sobie udawanie lepszej niż jestem. Wychodziłam z założenia, że lepiej nic nie planować, bo najpóźniej w lutym całe plany szlag trafi.

Rok 2015 zmienił mnie bardziej niż jakikolwiek rok do tej pory. Po raz pierwszy czuję się zupełnie wolna od opinii innych osób. Po raz pierwszy zupełnie nie przejmuję się tym, co myślą o mnie inni. Spełniam swoje marzenia, nie boję się mówić co myślę, realizuję się. Fantastyczne uczucie! Tym sposobem znów powzięłam nowe postanowienia. Nie obiecuję sobie, że będę bardziej cierpliwa, że będę milsza albo skrupulatniejsza, bo podejrzewam, że 1 stycznia wieczorem będę musiała przyznać, że już się nie udało. Nadal nie sądzę bym mogła stać się perfekcyjna. Idealna nie będę na pewno. Nawet nie chcę być. Atrakcyjniejsza też nie, musiałabym zrobić sobie cycki a nie mam tyle kasy i bólu się boję. Może nie będę idealną mamą, ale za to najlepszą jaką potrafię. Zadatków na perfekcyjną żonę też nie mam, ale może wystarczy mężowi to co ma, skoro do tej pory mu wystarczało. Przyjaciółką chyba jestem dobrą, ale na pewno nie będę gorszą niż do tej pory.

Wiem za to, że rok 2016 będzie należał do mnie. Że wydarzy się coś wspaniałego, dużego i że będzie to spełnieniem moich ambicji. Wiem, że wykorzystam wszystkie okazje do tego, żeby zbudować poczucie swojej wartości od nowa. Wycisnę z życia wszystko co dobre. Będę czerpać z niego garściami. I będę wierzyć w siebie. Zawsze i wszędzie. Ktokolwiek stanie na drodze do mojego szczęścia, nie będzie miał siły przebicia. Oto jestem ja w 2016 roku. Niby taka sama, a jednak inna. Bo znająca swoją wartość. Szanująca samą siebie. Wiem, że zasługuję na szczęście. Na szczęście, które sama sobie zbuduję. Bo jestem do tego zdolna, bo nie poddaję się po upadku, bo są ludzie, którzy nie wierzą, nie życzą i zazdroszczą. I właśnie im pokażę jak bardzo się mylą. Bo to wszystko do czego mogę dojść w życiu, zależy tylko ode mnie. Nie są w stanie podciąć mi skrzydeł. Już nie. Dopóki jestem szczęśliwa sama ze sobą, nikt mi tego nie odbierze. A jestem, tak po swojemu, nieperfekcyjnie, ale jestem.

To będzie wspaniały rok. Mój rok.

I po raz pierwszy naprawdę wierzę w to, że w grudniu przyszłego roku stanę przed lustrem z uśmiechem na twarzy i powiem sobie : „Maleńka, jesteś wielka!”