INTERNET TO ZŁOOOO

Internet to zło. Często słyszałam to od starszego pokolenia. Szczególnie mocno powtarzano to określenie, gdy powstała nasza-klasa. Teraz z całą pewnością mogę stwierdzić, że sporo w tym racji. W dobie facebook’a, gier internetowych i dostępu do nich w każdej komórce, większość z nas po prostu się od tego uzależnia. Dodając do tego dyskusje mam na forach i grupach, z całą odpowiedzialnością mogę przyklasnąć mojej babci.

Jest jednak duża pozytywna cecha całego tego „okna na świat”. Oczywiście, gdy zaszłam w pierwszą ciążę zaczęłam się udzielać na forum dla mam, które tak jak ja miały datę porodu wyznaczoną na marzec. Siedziałam przed komputerem i cieszyłam się, że znalazłam grupę fajnych dziewczyn, z którymi będę przeżywać wspólnie nasze ciąże, porody i macierzyństwo. Pisałyśmy ze sobą kilka lat. Wspaniałe wspomnienia, mimo że jak to często bywa w towarzystwie samych kobiet, znajomości posypały się jak domki z kart. Z biegiem czasu nie żałuję niczego. Wśród wielu chwastów znalazłam bowiem swój kwiat. Prawdziwą przyjaźń. Trwa i trwać będzie, tego jestem pewna. Mam wrażenie, że jesteśmy jak dwie rozdzielone siostry. W wielu kwestiach identyczne, mimo że jednak różnimy się znacząco. Spotykamy się, nie bacząc na to, że dzieli nas ponad 200km. Utrzymujemy ze sobą codzienny kontakt. I to wszystko dzięki internetowi. Temu złu…

Od trzech lat prowadzę swój fanpage, który daje mi sporo radości i dzięki któremu nie zwariowałam „siedząc” z dzieckiem w domu. A gdy przyszły na świat bliźniaczki, bardzo pomógł oderwać mi się od codziennych pieluch i kaszek. Bądźmy szczerzy, ciężko cokolwiek innego znaleźć sobie w domu (no chyba, że jest się moją przyjaciółką i robi się takie fantastyczne rzeczy → MamAgness ). Niedawno dzięki blogowi poznałam fajną dziewczynę. To ona (Kamperki) kopie mnie w tyłek, gdy zaczynam wątpić w zalety prowadzenia swojej strony. Jednocześnie ja kopię ją, więc kopiemy się tak nawzajem, co daje bardzo potrzebną nam motywację. Spotkałyśmy się w realu już kilka razy i choć na określenie „przyjaźń” jest stanowczo za szybko, to z ręką na sercu mogę przyznać, że nasza znajomość wygląda obiecująco.

Jedna z bliskich mi osób, właśnie w interencie znalazła swoją miłość. Choć sprawiedliwiej można by rzec, że to miłość znalazła ją. Są dziś fajnym małżeństwem, któremu naprawdę życzę szczęścia.

To całe internetowe zło, dało mi wiele radości, wytchnienia i nadziei. Trzeba po prostu wyważyć sobie codzienną dawkę. Poza rodziną, domem, pracą, obowiązkami, to właśnie internet może być źródłem fajnej nowej znajomości. Tylko trzeba pamiętać… POZA a nie ZAMIAST.